Cała prawda Dobromir Mak Makowski
Tekst piosenki
[ Widzę jak idziesz, jak niesiesz krzyż
Jak smutnym wzrokiem Jezu patrzysz wzwyż
Tam pierwszy raz usłyszałem Twój głos:
"To za Twój grzech ja zbieram cios"
Słyszę ten głos:
"To za Twój grzech ja zbieram cios"]
Tyle razy gdzieś słyszałem tę historię
Traktując wers o śmierci Syna jak teorie
Sam nie rozumiem Ciebie, nie rozumiem
Kochasz najbardziej tych, których ja nie umiem
Jezu, byłem na tej górze i widziałem
Sam Cię do tego krzyża przybijałem
Krzyczałem głośno: „Żydowski Król”
Dziś będąc ojcem Boże rozumiem Twój ból
Świat chce mieć nadzieję ceną fałszywego śmiechu
Ta kula grzechu szuka wieczności, padając kości
Chory pościg mądrości, ludzkiej mądrości
Świat widać wokoło, cała Afryka pysk nam zamyka
Syria, Azja to jest ta właśnie ludzkiej mądrości inwazja
W Europie wielkie galerie handlowe kościoły
Jak matoły do stodoły wydawać kasę
Pokazać klasę, znam takich masę
Ja dostałem choć nie miałem więcej niż chciałem
Jezu powiedz, proszę powiedz mi, czemu
Dałeś sobie napluć w twarz,
Żydowski Królu, co z tego masz?
Widzę jak idziesz, jak niesiesz krzyż
Jak smutnym wzrokiem Panie patrzysz w zwyż
Tam pierwszy raz usłyszałem Twój głos:
"To za Twój grzech ja zbieram cios"
Tak wielu ludzi w tej drodze widzi Ciebie
Zamiast po prostu zobaczyć tam siebie
Krzyż narkomanów, pijaków i żebraków
Wspaniałych ludzi na życiowym szlaku
Krzyż księży, pastorów, nauczycieli
Ludzi wulgarnych, krzyż tak banalny
A jednak tak trudny, stałeś się brudny
W oczach młodych ludzi jesteś Bogiem nudnym
Paskudny system kształtuje nam Judaszów
Duchową prostytucję i Barabaszów
Lepiej żreć gnój i sycić się ulicą
Dziś nastolatka już nie chce być dziewicą
Dziś chłopiec to dziewczynka, dziewczynka to chłopiec
Stawiamy sobie własnej moralności kopiec
Żyjemy w czasach sodomy i gomory
Świat jest chory, chory świat
Wynaturzenie i zobaczenie w rządzie
A przecież kiedyś zdamy sprawę na sądzie
Kodeks karny każdego z nas dotyczy
Kodeks duchowy nie chcemy się z nim liczyć
Szybko, nieubłagalnie wskazówki lecą
Znicze na grobach poprzedników ziemi świecą
Wskazówki lecą ucieka czas
Kim będziesz kiedy Bóg odwoła nas?
Kodeks karny każdego z nas dotyczy
Kodeks duchowy nie chcemy się z nim liczyć
Nie chce zapomnieć
Chcę oprzytomnieć
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Widzę na ciele kolejny bat, a drogi szmat na śmierci górę
Tłum chórem krzyczy, widzę teraz Golgoty tłum
Tłum, cały tłum, szyderstwa szum
Każdy krok, ludzki wzrok czeka na upadek
To nie przypadek, tam zrozumiałem kiedy upadałeś
Pod tym krzyżem to ja wielokrotnie leżałem
Mój krzyż na Twych ramionach, dziś spokojny dom
Dziecko i żona, patrzę jak konasz, by móc czegoś dokonać
Mam córkę która do serca tulę
I Boże wiesz nie rozumiem Cię w ogóle
Oddałeś dziecko, ja nie wiem czy bym oddał
Chętnie bym cały świat po prostu poddał
Dziś mogę myśleć w tym ziemskim przemyśle
Mędrców świata co badają krzyż,
Chemicy, historycy, głupcy, tandety kupcy
Setki powodów, dowodów na to aby
Pokazać jakim jesteś Bogiem słabym
Świat w niczym tonie brudne dłonie człowieka
A Ty wciąż czekasz, choć świat mędrców szczeka
I rośnie pokolenie młodych, tępych,
cwaniactwo
Śrut w zęby, oni na pewno nie otworzą gęby
Bo tak ma być, tak mają żyć
Idol, taniec z gwiazdami, z bletkami
Z browarami, kondomami
Myśląc i mówiąc decydujemy sami
Stając się systemu marionetkami
Boże dzieci żrą śmieci, z TVN-u , z Polsatu
Zagnani do bydlęcych granic
Pijąc bez stresu wodę z sedesu
Nie znając kresu swoich dni
Wciąż naśladując zachowanie świń
Tak mówi Rysiu, tak mówi Bonus, Popek
I Chada więc tak wypada, co za maszkarada
Młodzież na smyczy, byle co żreć
Dziś tylko tyle małolacik musisz chcieć
Wasza śmierć władzy nie obchodzi
Sytuacja mego miasta temu dowodzi
Kościoły milczą w denominacyjnej kłótni
Stajemy się religijnie okrutni
Co jest bluźnierstwem, słowo k****?
Czy lenistwo wiernych, niedzielnych braci
Świat się bogaci, a dziecko szmaci
Kolejny nastolatek tożsamość traci
Tony łez wylewasz nad tym światem
Zamiast tego Panie czemu nie gardzisz nas batem
Nie chce zapomnieć
Chcę oprzytomnieć
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Wskazówki lecą ucieka czas
Kim będziesz kiedy Bóg odwoła nas?
Kodeks karny każdego z nas dotyczy
Kodeks duchowy - nie chcemy się z nim liczyć
Nie chce zapomnieć
Chcę oprzytomnieć
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Życie miałem moralnie smukłe
Niejedno serce przecież pięścią potłukłem
Dziś umiem traktować życie na poważnie
Wiem, że przez to niejednego łacha drażnię
Wśród wielu utworów wyrażam jeden
Niech niesie treść jakbym nagrał ich 77
To są mojego serca turbulencje
Dostałem Panie wszystko i już nie chcę więcej
Nie chcę więcej
To są mojego serca turbulencje
Wskazówki lecą ucieka czas
Kim będziesz kiedy Bóg odwoła nas?
Kodeks karny każdego z nas dotyczy
Kodeks duchowy - nie chcemy się z nim liczyć
Nie chce zapomnieć
Chcę oprzytomnieć
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Jak smutnym wzrokiem Jezu patrzysz wzwyż
Tam pierwszy raz usłyszałem Twój głos:
"To za Twój grzech ja zbieram cios"
Słyszę ten głos:
"To za Twój grzech ja zbieram cios"]
Tyle razy gdzieś słyszałem tę historię
Traktując wers o śmierci Syna jak teorie
Sam nie rozumiem Ciebie, nie rozumiem
Kochasz najbardziej tych, których ja nie umiem
Jezu, byłem na tej górze i widziałem
Sam Cię do tego krzyża przybijałem
Krzyczałem głośno: „Żydowski Król”
Dziś będąc ojcem Boże rozumiem Twój ból
Świat chce mieć nadzieję ceną fałszywego śmiechu
Ta kula grzechu szuka wieczności, padając kości
Chory pościg mądrości, ludzkiej mądrości
Świat widać wokoło, cała Afryka pysk nam zamyka
Syria, Azja to jest ta właśnie ludzkiej mądrości inwazja
W Europie wielkie galerie handlowe kościoły
Jak matoły do stodoły wydawać kasę
Pokazać klasę, znam takich masę
Ja dostałem choć nie miałem więcej niż chciałem
Jezu powiedz, proszę powiedz mi, czemu
Dałeś sobie napluć w twarz,
Żydowski Królu, co z tego masz?
Widzę jak idziesz, jak niesiesz krzyż
Jak smutnym wzrokiem Panie patrzysz w zwyż
Tam pierwszy raz usłyszałem Twój głos:
"To za Twój grzech ja zbieram cios"
Tak wielu ludzi w tej drodze widzi Ciebie
Zamiast po prostu zobaczyć tam siebie
Krzyż narkomanów, pijaków i żebraków
Wspaniałych ludzi na życiowym szlaku
Krzyż księży, pastorów, nauczycieli
Ludzi wulgarnych, krzyż tak banalny
A jednak tak trudny, stałeś się brudny
W oczach młodych ludzi jesteś Bogiem nudnym
Paskudny system kształtuje nam Judaszów
Duchową prostytucję i Barabaszów
Lepiej żreć gnój i sycić się ulicą
Dziś nastolatka już nie chce być dziewicą
Dziś chłopiec to dziewczynka, dziewczynka to chłopiec
Stawiamy sobie własnej moralności kopiec
Żyjemy w czasach sodomy i gomory
Świat jest chory, chory świat
Wynaturzenie i zobaczenie w rządzie
A przecież kiedyś zdamy sprawę na sądzie
Kodeks karny każdego z nas dotyczy
Kodeks duchowy nie chcemy się z nim liczyć
Szybko, nieubłagalnie wskazówki lecą
Znicze na grobach poprzedników ziemi świecą
Wskazówki lecą ucieka czas
Kim będziesz kiedy Bóg odwoła nas?
Kodeks karny każdego z nas dotyczy
Kodeks duchowy nie chcemy się z nim liczyć
Nie chce zapomnieć
Chcę oprzytomnieć
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Widzę na ciele kolejny bat, a drogi szmat na śmierci górę
Tłum chórem krzyczy, widzę teraz Golgoty tłum
Tłum, cały tłum, szyderstwa szum
Każdy krok, ludzki wzrok czeka na upadek
To nie przypadek, tam zrozumiałem kiedy upadałeś
Pod tym krzyżem to ja wielokrotnie leżałem
Mój krzyż na Twych ramionach, dziś spokojny dom
Dziecko i żona, patrzę jak konasz, by móc czegoś dokonać
Mam córkę która do serca tulę
I Boże wiesz nie rozumiem Cię w ogóle
Oddałeś dziecko, ja nie wiem czy bym oddał
Chętnie bym cały świat po prostu poddał
Dziś mogę myśleć w tym ziemskim przemyśle
Mędrców świata co badają krzyż,
Chemicy, historycy, głupcy, tandety kupcy
Setki powodów, dowodów na to aby
Pokazać jakim jesteś Bogiem słabym
Świat w niczym tonie brudne dłonie człowieka
A Ty wciąż czekasz, choć świat mędrców szczeka
I rośnie pokolenie młodych, tępych,
cwaniactwo
Śrut w zęby, oni na pewno nie otworzą gęby
Bo tak ma być, tak mają żyć
Idol, taniec z gwiazdami, z bletkami
Z browarami, kondomami
Myśląc i mówiąc decydujemy sami
Stając się systemu marionetkami
Boże dzieci żrą śmieci, z TVN-u , z Polsatu
Zagnani do bydlęcych granic
Pijąc bez stresu wodę z sedesu
Nie znając kresu swoich dni
Wciąż naśladując zachowanie świń
Tak mówi Rysiu, tak mówi Bonus, Popek
I Chada więc tak wypada, co za maszkarada
Młodzież na smyczy, byle co żreć
Dziś tylko tyle małolacik musisz chcieć
Wasza śmierć władzy nie obchodzi
Sytuacja mego miasta temu dowodzi
Kościoły milczą w denominacyjnej kłótni
Stajemy się religijnie okrutni
Co jest bluźnierstwem, słowo k****?
Czy lenistwo wiernych, niedzielnych braci
Świat się bogaci, a dziecko szmaci
Kolejny nastolatek tożsamość traci
Tony łez wylewasz nad tym światem
Zamiast tego Panie czemu nie gardzisz nas batem
Nie chce zapomnieć
Chcę oprzytomnieć
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Wskazówki lecą ucieka czas
Kim będziesz kiedy Bóg odwoła nas?
Kodeks karny każdego z nas dotyczy
Kodeks duchowy - nie chcemy się z nim liczyć
Nie chce zapomnieć
Chcę oprzytomnieć
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec
Życie miałem moralnie smukłe
Niejedno serce przecież pięścią potłukłem
Dziś umiem traktować życie na poważnie
Wiem, że przez to niejednego łacha drażnię
Wśród wielu utworów wyrażam jeden
Niech niesie treść jakbym nagrał ich 77
To są mojego serca turbulencje
Dostałem Panie wszystko i już nie chcę więcej
Nie chcę więcej
To są mojego serca turbulencje
Wskazówki lecą ucieka czas
Kim będziesz kiedy Bóg odwoła nas?
Kodeks karny każdego z nas dotyczy
Kodeks duchowy - nie chcemy się z nim liczyć
Nie chce zapomnieć
Chcę oprzytomnieć
Gwóźdź w dłonie
Kolec w skronie
Za chwilę koniec