Czasem trupy zmartwychstają Dobromir Mak Makowski
Tekst piosenki
Pani w szkole wołała, że skończę tak jak mama
Z butelką w bramach, za raną rana.
I gdzieś od rana moich marzeń brama zasypana gradem słów,
Że jestem głupi, więc to wracało znów.
Nie miałem siły, a krytyka mnie niszczyła
Kolejna opinia gdzieś na glebę mnie rzuciła,
Że ojciec jest pijakiem, więc jego syn to zero
Afera za aferą i zaliczyłem trumnę.
Czułem na sobie te spojrzenia dumne
Edukatorów świata z tytułami uczelni
Dzielni, bohaterzy, sędziowie innych
Oskarżając bliźniego sam stajesz się winnym.
Postawili krzyż i wrzucili do ziemi
Wciąż powtarzają, że on nigdy się nie zmieni.
I gdzieś obok cmentarza tych zmarnowanych dusz
Usłyszałem głos dziwny co zdmuchnął z serca kurz.
Jakiś klecha z gitarą z daleka krzyczał stale,
Że „trupy zmartwychwstają” jest tylko jedno ale i to powtarzam stale
„Wśród krzyków się nie uda, powstaniesz do życia, bo wiara czyni cuda!”.
Ja wyszedłem z grobu a przeszłość pochowałem
Tak wiele dobrych rzeczy od Boga otrzymałem.
Pamiętaj w trudnych chwilach słowa księżula z gitarą,
„Możesz powstać z grobu nie musisz być ofiarą”
Słyszysz!? Trupy zmartwychwstają
Z serca odbiornika życia wersy nadają
Słyszysz możesz powstać z cmentarza
Ja powstałem do życia aby pasją zarażać
Jestem zwykłym chłopaczyną co dorastał w bloku
Zadymiona klatka, pokój, kumulacja pokus
Poczuj smak amoku, gdy w mroku dopadał mnie niepokój,
Z boku szeptał diabeł: „spróbuj!”, „poczuj!”.
Z oczu patrzyło mi dobrze, lecz coś we mnie panowało
Zanosiło się na pogrzeb, już mnie wieźli karawaną.
Rodzice rady nie dają: długi, handel na ulicach,
młody chłopak, „gówno z życia”, zbliżała się kaplica.
Mógłbym wiele tu wyliczać: blanty, fifki, białe kreski,
Wzór męskości, bóg radości czyli Ferdynand Kiepski.
Niski charakter, z którego byłem dumny dawniej,
Krok po kroku zaczął wbijać mi gwoździe do trumny w bagnie.
Dziś te proste rymy zakreślają linię
Między życiem w nędzy i rozpaczy a szczęśliwym i przepięknym.
Tłumaczymy ci tu z Makiem jakie są efekty egzystencji,
Gdy myślisz, że sam ogarniesz ten mętlik.
Słyszysz!? Trupy zmartwychwstają
Z serca odbiornika wersy życia nadają
Słyszysz możesz powstać z cmentarza
Ja powstałem do życia aby pasją zarażać
Z butelką w bramach, za raną rana.
I gdzieś od rana moich marzeń brama zasypana gradem słów,
Że jestem głupi, więc to wracało znów.
Nie miałem siły, a krytyka mnie niszczyła
Kolejna opinia gdzieś na glebę mnie rzuciła,
Że ojciec jest pijakiem, więc jego syn to zero
Afera za aferą i zaliczyłem trumnę.
Czułem na sobie te spojrzenia dumne
Edukatorów świata z tytułami uczelni
Dzielni, bohaterzy, sędziowie innych
Oskarżając bliźniego sam stajesz się winnym.
Postawili krzyż i wrzucili do ziemi
Wciąż powtarzają, że on nigdy się nie zmieni.
I gdzieś obok cmentarza tych zmarnowanych dusz
Usłyszałem głos dziwny co zdmuchnął z serca kurz.
Jakiś klecha z gitarą z daleka krzyczał stale,
Że „trupy zmartwychwstają” jest tylko jedno ale i to powtarzam stale
„Wśród krzyków się nie uda, powstaniesz do życia, bo wiara czyni cuda!”.
Ja wyszedłem z grobu a przeszłość pochowałem
Tak wiele dobrych rzeczy od Boga otrzymałem.
Pamiętaj w trudnych chwilach słowa księżula z gitarą,
„Możesz powstać z grobu nie musisz być ofiarą”
Słyszysz!? Trupy zmartwychwstają
Z serca odbiornika życia wersy nadają
Słyszysz możesz powstać z cmentarza
Ja powstałem do życia aby pasją zarażać
Jestem zwykłym chłopaczyną co dorastał w bloku
Zadymiona klatka, pokój, kumulacja pokus
Poczuj smak amoku, gdy w mroku dopadał mnie niepokój,
Z boku szeptał diabeł: „spróbuj!”, „poczuj!”.
Z oczu patrzyło mi dobrze, lecz coś we mnie panowało
Zanosiło się na pogrzeb, już mnie wieźli karawaną.
Rodzice rady nie dają: długi, handel na ulicach,
młody chłopak, „gówno z życia”, zbliżała się kaplica.
Mógłbym wiele tu wyliczać: blanty, fifki, białe kreski,
Wzór męskości, bóg radości czyli Ferdynand Kiepski.
Niski charakter, z którego byłem dumny dawniej,
Krok po kroku zaczął wbijać mi gwoździe do trumny w bagnie.
Dziś te proste rymy zakreślają linię
Między życiem w nędzy i rozpaczy a szczęśliwym i przepięknym.
Tłumaczymy ci tu z Makiem jakie są efekty egzystencji,
Gdy myślisz, że sam ogarniesz ten mętlik.
Słyszysz!? Trupy zmartwychwstają
Z serca odbiornika wersy życia nadają
Słyszysz możesz powstać z cmentarza
Ja powstałem do życia aby pasją zarażać