Bractwo-dactwo JANUSZ REWIŃSKI

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Drogi frajerze, ryba nie bierze,
Bo w ściekach zrobiła się śnięta.
Ręce by miała, to też by brała,
Najwięcej by brała na święta.
Jako kierownik, nie łapownik,
Placówki PSS.
Chcę skomentować i zdementować,
Bo taka prawda jest.

Ja, proszę pana, żeby coś dostać,
To przecież muszę dać.
Nikogo nie stać na to, by dostać,
Za wszystkim trzeba stać.
Biorą za stanie, dają, by dostać,
Darmo nie chce nikt dać.
Więc trzeba pobrać na to, by wydać,
By było po co stać.

Towar odbieram, a tłum napiera,
Ugniata się, tłoczy, upycha.
Upiorna scena, umowna cena,
A ja nie mam już czym oddychać.
Często mnie słabo, tu – za tą ladą,
Gdy dane od branych odliczam.
Wiem, że mi dali, ale nie brali.
Już z tydzień nie brali... prysznica!

Ja, proszę pana, żeby coś dostać,
To przecież muszę dać.
Nikogo nie stać na to, by dostać,
Za wszystkim trzeba stać.
Biorą za stanie, dają, by dostać,
Darmo nie chce nikt dać.
Więc trzeba pobrać na to, by wydać,
By było po co stać.

Towar odbieram, a tłum napiera,
Ugniata się, tłoczy, upycha.
Upiorna scena, umowna cena,
A ja nie mam już czym oddychać.
Mnie często słabo za tą ladą,
Gdy dane od branych odliczam.
Wiem, że mi dali, ale nie brali...
Już z tydzień nie brali... prysznica!




Oceń to opracowanie
anonim