Ostatni pocałunek Klatka Błaznów
Tekst piosenki
Słońce zgasło, jakże zwinne są i młode
Zmierzchy czerwca, nim w północ głuchą się przesilą.
Po wargach Twoich dłonią kształt czującą wiodę
Jak po koralach morzu wydartych przed chwilą.
Spleć stopy, przymknij oczy i nazwij to cudem,
Żeśmy razem dalecy od dziennego znoju.
Jakże łatwo zwiać szczęście z takim oto trudem,
Rozniecone w ciemnościach Twojego pokoju.
Łatwiej niż rozpleść złotą warkocza zawiłość.
Niepojętą dla zmierzchów co zgadnąć nie mogą.
Czemu te słowa, cisza i wieczór i miłość,
Napełniają mi serce zabobonną trwogą?
Spleć stopy, przymknij oczy i nazwij to cudem,
Żeśmy razem dalecy od dziennego znoju.
Jakże łatwo zwiać szczęście z takim oto trudem,
Rozniecone w ciemnościach Twojego pokoju.
Czemu Ciebie poległą snem na mej rozpaczy?
Jeszcze tak jakby w szczęścia przepychu dostatnim
Każdy mój pocałunek miał być już ostatnim.
Słońce zgasło, błagam nie całuj inaczej, nie...
Zmierzchy czerwca, nim w północ głuchą się przesilą.
Po wargach Twoich dłonią kształt czującą wiodę
Jak po koralach morzu wydartych przed chwilą.
Spleć stopy, przymknij oczy i nazwij to cudem,
Żeśmy razem dalecy od dziennego znoju.
Jakże łatwo zwiać szczęście z takim oto trudem,
Rozniecone w ciemnościach Twojego pokoju.
Łatwiej niż rozpleść złotą warkocza zawiłość.
Niepojętą dla zmierzchów co zgadnąć nie mogą.
Czemu te słowa, cisza i wieczór i miłość,
Napełniają mi serce zabobonną trwogą?
Spleć stopy, przymknij oczy i nazwij to cudem,
Żeśmy razem dalecy od dziennego znoju.
Jakże łatwo zwiać szczęście z takim oto trudem,
Rozniecone w ciemnościach Twojego pokoju.
Czemu Ciebie poległą snem na mej rozpaczy?
Jeszcze tak jakby w szczęścia przepychu dostatnim
Każdy mój pocałunek miał być już ostatnim.
Słońce zgasło, błagam nie całuj inaczej, nie...