Tramwaj Łukasz Jemioła
Tekst piosenki
-
1 ocena
Jeśli chcesz emocji wiele,
Porzuć wszelkie ceregiele,
Wyjdź co ranek na przystanek,
Czekaj aż nadjedzie wóz.
Gdy się zacznie ściemniać niebo,
Przyjdzie tramwaj - wskocz do niego
I nie zwlekaj, nie narzekaj,
Czy to upał czy to mróz.
Przodem wsiadaj! Tyłem siadaj,
Płać za przejazd i broń Boże nic nie gadaj,
Bo tłum ludzi, nie żartuję, zwlecze cię.
Jak ci kości porachuje będzie źle.
– Czyś pan zbyczał, czy zwariował?
Z patefonem się władował,
Do tramwaju, jak do gaju,
Nic nie mówiąc, przodem wsiadł.
– Jak pan możesz głupio gadać?
Z fortepianem miałem wsiadać?
Masz pan bzika, spadł pan z byka!
Zresztą to nie moja rzecz...
Przodem wsiadaj, tyłem siadaj,
Płać za przejazd i, broń Boże, nic nie gadaj,
Bo tłum ludzi, nie żartuję, zwlecze cię.
Jak ci kości porachuje, będzie źle.
Co tu gadać z takim chamem?
Do tramwaju się wwalcował z fortepianem!
Lepiej, chamie, idź na cmentarz z karawanem!
Idź pan sobie, albo w grobie kości wlec,
Bo się z panem to doprawdy można wściec!
Hej kto tam na przedzie bez bileta jedzie? Ja!
Proszę bez zabawki pchać się między ławki
Panowie w cyklistówce płacą po złotówce
A panie połowę trzymając się za głowę
No i wyżej, wyżej, aby to torby bliżej!
Wtem pogasły w krąg żarówki,
Jak w zaułkach pipidówki
I ni z tego, ni z owego,
Powstał wielki gwar i szum:
I uwaga na portfele!
Panie, puść pan moje Felę! To za wiele!
Panie, przestań pan całować wreszcie mnie!
Zrobię skandal i w areszcie zamkną cię
Zejdź pan z nogi, bo nie mogę!
Zejdź pan z pleców na podłogę!
Czy ja tragarz, czy pan bagaż?
Jak ja mam to wszystko znieść?!
Co tam znowu za cholera?!
Niech się pan tak nie opiera!
Czy ja fotel czy kanapa,
Żeby tak namiętnie gnieść?
To nie tramwaj, to kibitki!
Tam cię jakaś stara krowa kopie w łydki...
Wyskakuję ja z tramwaju, lecz na wznak.
A niech takie przyjemności trafi szlag!
Porzuć wszelkie ceregiele,
Wyjdź co ranek na przystanek,
Czekaj aż nadjedzie wóz.
Gdy się zacznie ściemniać niebo,
Przyjdzie tramwaj - wskocz do niego
I nie zwlekaj, nie narzekaj,
Czy to upał czy to mróz.
Przodem wsiadaj! Tyłem siadaj,
Płać za przejazd i broń Boże nic nie gadaj,
Bo tłum ludzi, nie żartuję, zwlecze cię.
Jak ci kości porachuje będzie źle.
– Czyś pan zbyczał, czy zwariował?
Z patefonem się władował,
Do tramwaju, jak do gaju,
Nic nie mówiąc, przodem wsiadł.
– Jak pan możesz głupio gadać?
Z fortepianem miałem wsiadać?
Masz pan bzika, spadł pan z byka!
Zresztą to nie moja rzecz...
Przodem wsiadaj, tyłem siadaj,
Płać za przejazd i, broń Boże, nic nie gadaj,
Bo tłum ludzi, nie żartuję, zwlecze cię.
Jak ci kości porachuje, będzie źle.
Co tu gadać z takim chamem?
Do tramwaju się wwalcował z fortepianem!
Lepiej, chamie, idź na cmentarz z karawanem!
Idź pan sobie, albo w grobie kości wlec,
Bo się z panem to doprawdy można wściec!
Hej kto tam na przedzie bez bileta jedzie? Ja!
Proszę bez zabawki pchać się między ławki
Panowie w cyklistówce płacą po złotówce
A panie połowę trzymając się za głowę
No i wyżej, wyżej, aby to torby bliżej!
Wtem pogasły w krąg żarówki,
Jak w zaułkach pipidówki
I ni z tego, ni z owego,
Powstał wielki gwar i szum:
I uwaga na portfele!
Panie, puść pan moje Felę! To za wiele!
Panie, przestań pan całować wreszcie mnie!
Zrobię skandal i w areszcie zamkną cię
Zejdź pan z nogi, bo nie mogę!
Zejdź pan z pleców na podłogę!
Czy ja tragarz, czy pan bagaż?
Jak ja mam to wszystko znieść?!
Co tam znowu za cholera?!
Niech się pan tak nie opiera!
Czy ja fotel czy kanapa,
Żeby tak namiętnie gnieść?
To nie tramwaj, to kibitki!
Tam cię jakaś stara krowa kopie w łydki...
Wyskakuję ja z tramwaju, lecz na wznak.
A niech takie przyjemności trafi szlag!