Dwadzieścia lat później Marek Gałązka
Tekst piosenki
Więc tutaj , stary , w twoim mieście goszczę ,
nieduży pokój , ale lubię go ,
poddasze , widzisz , siadaj tam przy oknie ,
przestronny widok , jasna dzisiaj noc .
Ja już muszę iść ...
Spokojnie , stary , nie ma tu pobudki ,
przyszliśmy ledwie , już uciekać chcesz ?
Herbaty zrobię , dobra rzecz po wódce ,
no w ogóle nie tak późno jest .
Ja już muszę iść ...
Pamiętasz , stary , dawne czasy szkolne ?
Najlepszy byłeś z całej siódmej
potęga w bójce i w nauce orzeł ,
rój dziewuch wtedy w tobie dłużył się .
Ja już muszę iść ...
Co z tobą , stary ? Jak papuga trujesz ,
pijany jesteś , masz herbatę pij ;
odpocznij chwilkę , trochę wyparujesz ,
a potem bracie , gdzie cię pędzi mknij .
Ja już muszę iść ... Do żony
bo mnie całkiem z domu wygoni
Ty płaczesz , stary ? Niech to licho trzaśnie !
Kapelusz popraw , proszę , nie płacz już;
już nie wiem zresztą , może popłacz właśnie ,
a jakby coś tam , no to wracaj tu
Płakał jak dziecko ten , który dwadzieścia lat przedtem ,
zapowiadał się nie na to , czym stał się dwadzieścia lat
potem . Sprowadziłem go na dół po skrzypiących , krętych
schodach , klepnąłem w plecy , poszedł skąpo oświetloną
ulicą tej dzielnicy , tego miasta ; które od tej chwili
znielubiłem i postanowiłem niebawem opuścić . Patrzyłem
jakiś czas za dawnym , szkolnym kolegą , na jego wstrząsane
łkaniem , przygarbione plecy , aż wsiąknął w ciemność .
Więcej go nie widziałem .
nieduży pokój , ale lubię go ,
poddasze , widzisz , siadaj tam przy oknie ,
przestronny widok , jasna dzisiaj noc .
Ja już muszę iść ...
Spokojnie , stary , nie ma tu pobudki ,
przyszliśmy ledwie , już uciekać chcesz ?
Herbaty zrobię , dobra rzecz po wódce ,
no w ogóle nie tak późno jest .
Ja już muszę iść ...
Pamiętasz , stary , dawne czasy szkolne ?
Najlepszy byłeś z całej siódmej
b
potęga w bójce i w nauce orzeł ,
rój dziewuch wtedy w tobie dłużył się .
Ja już muszę iść ...
Co z tobą , stary ? Jak papuga trujesz ,
pijany jesteś , masz herbatę pij ;
odpocznij chwilkę , trochę wyparujesz ,
a potem bracie , gdzie cię pędzi mknij .
Ja już muszę iść ... Do żony
bo mnie całkiem z domu wygoni
Ty płaczesz , stary ? Niech to licho trzaśnie !
Kapelusz popraw , proszę , nie płacz już;
już nie wiem zresztą , może popłacz właśnie ,
a jakby coś tam , no to wracaj tu
Płakał jak dziecko ten , który dwadzieścia lat przedtem ,
zapowiadał się nie na to , czym stał się dwadzieścia lat
potem . Sprowadziłem go na dół po skrzypiących , krętych
schodach , klepnąłem w plecy , poszedł skąpo oświetloną
ulicą tej dzielnicy , tego miasta ; które od tej chwili
znielubiłem i postanowiłem niebawem opuścić . Patrzyłem
jakiś czas za dawnym , szkolnym kolegą , na jego wstrząsane
łkaniem , przygarbione plecy , aż wsiąknął w ciemność .
Więcej go nie widziałem .