Ballada o damie starej i bogatej Tadeusz Chyła
Tekst piosenki
-
1 ocena
Damę starą i bogatą wśród mieszkańców miasto ma
Swego męża, owszem, kocha , lecz innego razy dwa
Rany julek, rany julek, lecz innego razy dwa
Rany julek, rany julek, lecz innego razy dwa
Podsłuchała raz w aptece, jak aptekarz komuś rzekł
Gdy się wyssie kość wiekową, może ślepym zostać człek
Rany julek, rany julek, może ślepym zostać człek
Rany julek, rany julek, może ślepym zostać człek
Tedy dama wraz do jatki szybki skierowała krok
Chciała by najprędzej sprawić by jej mąż postradał wzrok
Rany julek, rany julek, by jej mąż postradał wzrok
Rany julek, rany julek, by jej mąż postradał wzrok
Tuzin starych gnatów stukiem dała aby mąż je ssał
Kiedy wyssał woła do niej: -Żono, jam się ślepcem stał
Rany julek, rany julek, Żono, jam się ślepcem stał
Rany julek, rany julek, Żono, jam się ślepcem stał
Wolę tedy się utopić gdy nie mogę światła czuć
- Dawaj rękę - prawi żona, ufnie w moje ślady pójdź
Rany julek, rany julek, ufnie w moje ślady pójdź
Rany julek, rany julek, ufnie w moje ślady pójdź
W stary płaszcz go opatula i nad stromy wiedzie brzeg
Trąć mnie żono, sam się boję - mąż do starej damy rzekł
Rany julek, rany julek, mąż do starej damy rzekł
Rany julek, rany julek, mąż do starej damy rzekł
Nasza dama chcąc wziąć rozpęd zawróciła i nuż w bieg
Mąż się jej usunął z drogi, dama z brzegu w wodę brzdęk
Rany julek, rany julek, dama z brzegu w wodę brzdęk
Rany julek, rany julek, dama z brzegu w wodę brzdęk
Bulgotały w wodzie bańki, jakby burzę nasłał bies
Jestem ślepy - mąż powiada, I nie widzę co Ci jest
Rany julek, rany julek, lecz nie widzę co Ci jest
Rany julek, rany julek, lecz nie widzę co Ci jest
Był delikatnego serca lecz nie widział, więc też ją
chcąc daremne próby skrócić tęgą żerdzią zepchnął w głąb
Rany julek, rany julek, tęgą żerdzią zepchnął w głąb
Rany julek, rany julek, tęgą żerdzią zepchnął w głąb
Swego męża, owszem, kocha , lecz innego razy dwa
Rany julek, rany julek, lecz innego razy dwa
Rany julek, rany julek, lecz innego razy dwa
Podsłuchała raz w aptece, jak aptekarz komuś rzekł
Gdy się wyssie kość wiekową, może ślepym zostać człek
Rany julek, rany julek, może ślepym zostać człek
Rany julek, rany julek, może ślepym zostać człek
Tedy dama wraz do jatki szybki skierowała krok
Chciała by najprędzej sprawić by jej mąż postradał wzrok
Rany julek, rany julek, by jej mąż postradał wzrok
Rany julek, rany julek, by jej mąż postradał wzrok
Tuzin starych gnatów stukiem dała aby mąż je ssał
Kiedy wyssał woła do niej: -Żono, jam się ślepcem stał
Rany julek, rany julek, Żono, jam się ślepcem stał
Rany julek, rany julek, Żono, jam się ślepcem stał
Wolę tedy się utopić gdy nie mogę światła czuć
- Dawaj rękę - prawi żona, ufnie w moje ślady pójdź
Rany julek, rany julek, ufnie w moje ślady pójdź
Rany julek, rany julek, ufnie w moje ślady pójdź
W stary płaszcz go opatula i nad stromy wiedzie brzeg
Trąć mnie żono, sam się boję - mąż do starej damy rzekł
Rany julek, rany julek, mąż do starej damy rzekł
Rany julek, rany julek, mąż do starej damy rzekł
Nasza dama chcąc wziąć rozpęd zawróciła i nuż w bieg
Mąż się jej usunął z drogi, dama z brzegu w wodę brzdęk
Rany julek, rany julek, dama z brzegu w wodę brzdęk
Rany julek, rany julek, dama z brzegu w wodę brzdęk
Bulgotały w wodzie bańki, jakby burzę nasłał bies
Jestem ślepy - mąż powiada, I nie widzę co Ci jest
Rany julek, rany julek, lecz nie widzę co Ci jest
Rany julek, rany julek, lecz nie widzę co Ci jest
Był delikatnego serca lecz nie widział, więc też ją
chcąc daremne próby skrócić tęgą żerdzią zepchnął w głąb
Rany julek, rany julek, tęgą żerdzią zepchnął w głąb
Rany julek, rany julek, tęgą żerdzią zepchnął w głąb