Nienasycony Głód Taniec Wampirów
Tekst piosenki
VON KROLOCK:
Znowu noc,
bezgwiezdna noc...
I księżyc znika !
Pogardza mną...
W ciemności tylko trwam,
nadziei nie ma w niej,
A cisza krzykiem swym
bezbronny dręczy cień...
Dzień był złoty,
nad polami wiatr,
tyle lat minęło,
tyle długich lat...
Leżałem z nią pośród łąk,
w mojej dłoni czułem jej gorącą dłoń.
Nie przeczuła,
czego pragnę w niej.
Ja się wciąż łudziłem,
że pokonam cień,
lecz w ramionach mych,
co za przeklęty los!
Życie uszło z niej...
Bo kiedy sięgnąć chcę ku życiu
to w ramiona chwytam śmierć,
lepiej rozbłysnąć raz
i spłonąć
niż bez końca palić się!
Ja chcę wzlecieć na wyżyny,
lecz niezmiennie spadam w mrok.
Lepiej aniołem albo i diabłem być,
a ja to tylko niespełnienie
i pragnienie każe mi żyć!
Tylko jedna chwila ukojenia
i niech się dzieje, co chce...
Lecz daremna to nadzieja,
głód przepastny trawi mnie.
Stary pastor piękną córkę miał,
tyle lat minęło,
był gorący maj.
Na jej białej skórze
w blasku świec,
jej krwią pisałem wiersz...
Kiedyś żołnierz młody
zbłądził pod mój dach,
pułk Napoleona odszedł w siną dal.
Jego cichy ból,
zdumiony szept...
od wieku dręczą mnie.
Bo kiedy sięgnąć chcę ku życiu
to pochłaniam je do cna.
Chciałbym zrozumieć świat
i poznać los
a nie znam siebie sam!
Pragnę być nareszcie wolny,
lecz w kajdanach muszę tu tkwić.
Lepiej zbrodniarzem
albo i świętym być,
a ja to wielkie zakłamanie, tylko ja!
Unicestwiam wszystko to, co kochać bym chciał!
Śmiertelnicy żywią się nadzieją,
więc cierpliwie znoszą ból...
Ja nie zaznam ukojenia,
bo przepastny znoszę głód!
Można mieć wiarę w ludzkość,
w sławę albo w grosz,
wierzyć w sztukę i naukę
albo w miłość wierzyć wciąż.
Bo ludzie wierzą w bogów
i w co tylko chcą!
I w cuda, i w znaki,
i w piekło, i raj,
i w dobro, i grzechy!
Wierzą w Biblię albo los!
Lecz prawdziwa moc, co rządzi tu
to wieczny głód,
odwieczny głód,
przeklęty i wyklęty głód,
wielki, potępiony głód!
Śmiertelne dzieci jutra
proroctwo dla was mam.
Nim nowa epoka rozpocznie się tu
czy wiecie, co zostanie wam?
Nienasycony głód...!
Znowu noc,
bezgwiezdna noc...
I księżyc znika !
Pogardza mną...
W ciemności tylko trwam,
nadziei nie ma w niej,
A cisza krzykiem swym
bezbronny dręczy cień...
Dzień był złoty,
nad polami wiatr,
tyle lat minęło,
tyle długich lat...
Leżałem z nią pośród łąk,
w mojej dłoni czułem jej gorącą dłoń.
Nie przeczuła,
czego pragnę w niej.
Ja się wciąż łudziłem,
że pokonam cień,
lecz w ramionach mych,
co za przeklęty los!
Życie uszło z niej...
Bo kiedy sięgnąć chcę ku życiu
to w ramiona chwytam śmierć,
lepiej rozbłysnąć raz
i spłonąć
niż bez końca palić się!
Ja chcę wzlecieć na wyżyny,
lecz niezmiennie spadam w mrok.
Lepiej aniołem albo i diabłem być,
a ja to tylko niespełnienie
i pragnienie każe mi żyć!
Tylko jedna chwila ukojenia
i niech się dzieje, co chce...
Lecz daremna to nadzieja,
głód przepastny trawi mnie.
Stary pastor piękną córkę miał,
tyle lat minęło,
był gorący maj.
Na jej białej skórze
w blasku świec,
jej krwią pisałem wiersz...
Kiedyś żołnierz młody
zbłądził pod mój dach,
pułk Napoleona odszedł w siną dal.
Jego cichy ból,
zdumiony szept...
od wieku dręczą mnie.
Bo kiedy sięgnąć chcę ku życiu
to pochłaniam je do cna.
Chciałbym zrozumieć świat
i poznać los
a nie znam siebie sam!
Pragnę być nareszcie wolny,
lecz w kajdanach muszę tu tkwić.
Lepiej zbrodniarzem
albo i świętym być,
a ja to wielkie zakłamanie, tylko ja!
Unicestwiam wszystko to, co kochać bym chciał!
Śmiertelnicy żywią się nadzieją,
więc cierpliwie znoszą ból...
Ja nie zaznam ukojenia,
bo przepastny znoszę głód!
Można mieć wiarę w ludzkość,
w sławę albo w grosz,
wierzyć w sztukę i naukę
albo w miłość wierzyć wciąż.
Bo ludzie wierzą w bogów
i w co tylko chcą!
I w cuda, i w znaki,
i w piekło, i raj,
i w dobro, i grzechy!
Wierzą w Biblię albo los!
Lecz prawdziwa moc, co rządzi tu
to wieczny głód,
odwieczny głód,
przeklęty i wyklęty głód,
wielki, potępiony głód!
Śmiertelne dzieci jutra
proroctwo dla was mam.
Nim nowa epoka rozpocznie się tu
czy wiecie, co zostanie wam?
Nienasycony głód...!