Corrida Waldemar Kocoń
Tekst piosenki
W Barcelonie od rana już wrze
Corridy czas, więc każdy z nas liczy minuty
Walą tłumy, trybunom brak miejsc
Lud żądny krwi ociera pot słony jak łzy
Na arenę matador już wszedł
Tłum wstaje z miejsc, wita swoją superstar
Pablo Miguel kapelusz zdjął
Muletą swą do ziemi już kłania się nisko
Brawa i krzyk, wstawanie z miejsc
Zaczyna się, zaczyna się już widowisko
Wszyscy krzyczą: "Zabijaj"
Zewsząd słychać: "Zabijaj"
Radość, wrzenie i płacz
Matadora im żal
Więc kolejne "Zabijaj"
W całym mieście "Zabijaj"
Echo niesie "Zabijaj"
Pikadorów już trzech
Lancą byka przez grzbiet
Wnet na wylot przeszyje - olé
Olé olé olé, olé olé, olé olé
Oho, teraz, oho, teraz
Banderillero zamierza się znów
I włóczni hak w zwierzęcia kark wbija głęboko
Zranione zwierzę tonie we krwi
Bolesny jęk, konania jęk, ostatni ryk
Nagle z tłumu wyrywa się ktoś
I na arenę na ratunek gna co sił
Dziewczyna nisko pochyla się
I chustą swą ociera krew z karku ofiary
Zdumiony tłum widzi jej twarz
Dostrzega łzy i zaraz nowy podnosi krzyk
Wszyscy krzyczą: "María"
Zewsząd słychać: "María"
Zabijania już kres
Dosyć bólu i łez
Nikt nie krzyknie "Zabijaj"
Tylko "Brawo, María"
Echo niesie "María"
Radość, wrzenie i śmiech
Tu nie miejsce na grzech
Przecież grzechem zabijać - czyż nie?
Olé olé olé, olé olé, olé olé
Oho, María, oho, María
Wszyscy krzyczą: "María"
Zewsząd słychać: "María"
Zabijania już kres
Dosyć bólu i łez
Nikt nie krzyknie "Zabijaj"
Tylko "Brawo, María"
Echo niesie "María"
Radość, wrzenie i śmiech
Tu nie miejsce na grzech
Przecież grzechem zabijać - czyż nie?
Olé olé olé, olé olé, olé olé
Brawo, brawo, María
Wiwat, wiwat, María
Wszyscy krzyczą: "María"
W całym mieście "María"
Brawo, brawo, María
Echo niesie "María"
Wiwat, wiwat, María - olé
Corridy czas, więc każdy z nas liczy minuty
Walą tłumy, trybunom brak miejsc
Lud żądny krwi ociera pot słony jak łzy
Na arenę matador już wszedł
Tłum wstaje z miejsc, wita swoją superstar
Pablo Miguel kapelusz zdjął
Muletą swą do ziemi już kłania się nisko
Brawa i krzyk, wstawanie z miejsc
Zaczyna się, zaczyna się już widowisko
Wszyscy krzyczą: "Zabijaj"
Zewsząd słychać: "Zabijaj"
Radość, wrzenie i płacz
Matadora im żal
Więc kolejne "Zabijaj"
W całym mieście "Zabijaj"
Echo niesie "Zabijaj"
Pikadorów już trzech
Lancą byka przez grzbiet
Wnet na wylot przeszyje - olé
Olé olé olé, olé olé, olé olé
Oho, teraz, oho, teraz
Banderillero zamierza się znów
I włóczni hak w zwierzęcia kark wbija głęboko
Zranione zwierzę tonie we krwi
Bolesny jęk, konania jęk, ostatni ryk
Nagle z tłumu wyrywa się ktoś
I na arenę na ratunek gna co sił
Dziewczyna nisko pochyla się
I chustą swą ociera krew z karku ofiary
Zdumiony tłum widzi jej twarz
Dostrzega łzy i zaraz nowy podnosi krzyk
Wszyscy krzyczą: "María"
Zewsząd słychać: "María"
Zabijania już kres
Dosyć bólu i łez
Nikt nie krzyknie "Zabijaj"
Tylko "Brawo, María"
Echo niesie "María"
Radość, wrzenie i śmiech
Tu nie miejsce na grzech
Przecież grzechem zabijać - czyż nie?
Olé olé olé, olé olé, olé olé
Oho, María, oho, María
Wszyscy krzyczą: "María"
Zewsząd słychać: "María"
Zabijania już kres
Dosyć bólu i łez
Nikt nie krzyknie "Zabijaj"
Tylko "Brawo, María"
Echo niesie "María"
Radość, wrzenie i śmiech
Tu nie miejsce na grzech
Przecież grzechem zabijać - czyż nie?
Olé olé olé, olé olé, olé olé
Brawo, brawo, María
Wiwat, wiwat, María
Wszyscy krzyczą: "María"
W całym mieście "María"
Brawo, brawo, María
Echo niesie "María"
Wiwat, wiwat, María - olé