Historia o dziadku kolejofilu Zdrój Jana

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Kazek, wuj od strony mamy,
gdy był jeszcze młodociany,
nie przyjmował wiadomości,
że w realnym świecie gości.

Uradzono, że nim skruchy
znak okaże, choćby kruchy,
nim nadejdzie taki czas,
krowę Blueskę będzie pasł.

Co dnia tedy ją wypędzał,
a że w domu była nędza,
znalazł teren jej paszowy
na nasypie kolejowym.

Tu zapoznał się z kolei
z urokami on kolei,
tak dalece, że gdy przysnął
śnił, że został maszynistą.

Wreszcie nadszedł dzień krytyczny,
kiedy, pociąg zobaczywszy,
przestał pasać, i jak stał,
puścił się on w torów dal.

Cóż go wiodło z taką siłą,
że kraj rzucił, tam gdzie żył on?
Jak okaże się za chwilę,
sam się stał kolejofilem.

Tak na stacji woła: "Chłopcy,
wiedźcie mnie do zawiadowcy!
Przyjmę pracy każdy mozół,
by być blisko parowozu."

"Maszynistą chciałbyś zostać?
Masz za mały oczu rozstaw!
Nic nie ujrzysz, bowiem kocioł
tor przesłoni twoim oczom."

"Lecz zapału nie zapeszam" -
zawiadowca go pocieszał.
"Inną pracę ci wymyślę,
byś miał kontakt z kolejnictwem."

"Możesz, jeśli słuch masz bystry,
parowozów stroić gwizdki,
by w systemie wzorca brały
najświetniejsze interwały!"

Bez namysłu na to przystał,
by być w wirze kolejnictwa
i wystroił chyba wszystkie
parowozy narowiste.

A po pracy, w chwilach wolnych
spędzał czas w parowozowni
i na gwizdkach niewygasłych
parowozów stu opasłych
komponował z resztek pary
kolejowe madrygały.




Oceń to opracowanie
anonim