Chory na wyobraźnię Mariusz Zadura

Korektę nadesłał
Pan Wywrotek
Pan Wywrotek
4 lata temu
Komentarz: automatyczna poprawa formatowania
Instrument: Tylko Tekst Gitara
e D C D -- e D C D 1.ea Dawno już w mieście drwił z niego każdy e a ea Pośmiewiskiem był ludziom na co dzień e a CGCG Ot wariat chory na wyobraźnię C G C G aH7 Wiecznie w drodze spóźniony przechodzień a H7 Dokąd idziesz pytali go bliscy e a Z tego bracie to trzeba się leczyć e a A on brał tekturową walizkę C G C G I wychodził swym obrazom naprzeciw mówiąc a H7 Ref: eaH7e Idę tam gdzie bezmiar błękitu|e a H7 e eaH7e Światłocienie cyprysów przy drodze|e a H7 e CGCG Feerią barw każdy ranek rozkwita| C G C G aH7 Chociaż wiem że do celu nie dojdę|x2a H7 e D C D -- e D C D 2. Gdy malował świat milkł jak zaklęty e a Kurczył się w skrawek płótna na ramach e a A on pieścił je jak pierś kobiety C G C G W siedmiobarwnych tęcz kreskach i plamach a H7 Kiedy skończył wpatrywał się w ciszę e a By natchnieniem nasycić znów duszę e a A gdy już dał się marszandom wykpić C G C G Pił noc całą by z brzaskiem wyruszyć mówiąc a H7 3. Dawno już w mieście drwił z niego każdy e a Pośmiewiskiem był ludziom na co dzień e a Ot wariat chory na wyobraźnię C G C G Wiecznie w drodze spóźniony przechodzień a H7 Dokąd idziesz pytali go bliscy e a Z tego bracie to trzeba się leczyć e a A on brał tekturową walizkę C G C G I wychodził swym obrazom naprzeciw mówiąc a H7 e D C D -- e D C D
e h C D e h C D Dawno już w mieście drwił z niego każdy e a Pośmiewiskiem był ludziom na co dzień e a Ot wariat – chory na wyobraźnię C G C G Wiecznie w drodze, spóźniony przechodzień a H7 „Dokąd idziesz?” – pytali go bliscy - e a „Z tego, bracie, to trzeba się leczyć” e a A on brał tekturową walizkę C G C G I wychodził swym obrazom naprzeciw a H7 Mówiąc Idę tam, gdzie bezmiar błękitu G D a e Światłocienie cyprysów przy drodze G D a e Feerią barw każdy ranek rozkwita C G C G Chociaż wiem, że do celu nie dojdę a H7 Gdy malował – świat milkł jak zaklęty Kurczył się w skrawek płótna na ramach A on pieścił je, jak pierś kobiety W siedmiobarwnych tęcz kreskach i plamach Kiedy skończył – wpatrywał się w ciszy By natchnieniem nasycić znów duszę A gdy już dał się marchandom wykpić Pił noc całą, by z brzaskiem wyruszyć Mówiąc Idę tam, gdzie bezmiar błękitu Światłocienie cyprysów przy drodze Feerią barw każdy ranek rozkwita Chociaż wiem, że do celu nie dojdę


                      
e h C D
e h C D

Dawno już w mieście drwił z niego każdy    e a
Pośmiewiskiem był ludziom na co dzień      e a
Ot wariat – chory na wyobraźnię            C G C G
Wiecznie w drodze, spóźniony przechodzień  a H7
„Dokąd idziesz?” – pytali go bliscy -      e a
„Z tego, bracie, to trzeba się leczyć”     e a
A on brał tekturową walizkę                C G C G
I wychodził swym obrazom naprzeciw         a H7
Mówiąc

Idę tam, gdzie bezmiar błękitu             G D a e
Światłocienie cyprysów przy drodze         G D a e
Feerią barw każdy ranek rozkwita           C G C G
Chociaż wiem, że do celu nie dojdę         a H7

Gdy malował – świat milkł jak zaklęty
Kurczył się w skrawek płótna na ramach
A on pieścił je, jak pierś kobiety
W siedmiobarwnych tęcz kreskach i plamach
Kiedy skończył – wpatrywał się w ciszy
By natchnieniem nasycić znów duszę
A gdy już dał się marchandom wykpić
Pił noc całą, by z brzaskiem wyruszyć
Mówiąc

Idę tam, gdzie bezmiar błękitu
Światłocienie cyprysów przy drodze
Feerią barw każdy ranek rozkwita
Chociaż wiem, że do celu nie dojdę



e D C D -- e D C D

1.ea Dawno już w mieście drwił z niego każdy
eeaa Pośmiewiskiem był ludziom na co dzień
eCGaCG Ot wariat chory na wyobraźnię
C G C G

aH7 Wiecznie w drodze spóźniony przechodzień
 aDoH7kąd idziesz pytali go bliscy
e Za tego bracie to trzeba się leczyć
e Aa on brał tekturową walizkę
C IG wCycGhodził swym obrazom naprzeciw mówiąc
a H7 Ref:
eaH7e Idę tam gdzie bezmiar błękitu|e a H7 e

eaH7e Światłocienie cyprysów przy drodze|e a H7 e


CGCG Feerią barw każdy ranek rozkwita| C G C G

aH7 Chociaż wiem że do celu nie dojdę|x2a H7

e D C D -- e D C D

2. Gdy malował świat milkł jak zaklęty
e Kaurczył się w skrawek płótna na ramach
e Aa on pieścił je jak pierś kobiety
C WG sCieGdmiobarwnych tęcz kreskach i plamach
 aKiH7edy skończył wpatrywał się w ciszę
e Bay natchnieniem nasycić znów duszę
e Aa gdy już dał się marszandom wykpić
C PGC nGoc całą by z brzaskiem wyruszyć mówiąc
a H7 3. Dawno już w mieście drwił z niego każdy
e Paośmiewiskiem był ludziom na co dzień
e Oat wariat chory na wyobraźnię
C WGieCczGnie w drodze spóźniony przechodzień
 aDoH7kąd idziesz pytali go bliscy
e Za tego bracie to trzeba się leczyć
e Aa on brał tekturową walizkę
C IG wCycGhodził swym obrazom naprzeciw mówiąc
a H7

e D C D -- e D C D


Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +0 -0

Status: Zatwierdzona
Wartość: 18 punktów karmy

Głosy i komentarze

anonim

Historia

Grzegorz Pietrzak
Dodane chwyty, uporządkowany tekst
Korekty 4 lata temu
Pan Wywrotek
automatyczna poprawa formatowania
Korekty 4 lata temu
Grzegorz Pietrzak
Do poprawki będzie też tytuł, w którym brakuje ę
Korekty 3 lata temu