Chory na wyobraźnię Mariusz Zadura

Korektę nadesłał
Grzegorz Pietrzak
Grzegorz Pietrzak
3 lata temu
Komentarz: Do poprawki będzie też tytuł, w którym brakuje ę
Instrument: Gitara
Trudność: Początkujący
Strojenie: klasyczne (E A D G H e)
Kapodaster: Drugi Próg
Tonacja: e
e h C D e h C D Dawno już w mieście drwił z niego każdy e a Pośmiewiskiem był ludziom na co dzień e a Ot wariat – chory na wyobraźnię C G C G Wiecznie w drodze, spóźniony przechodzień a H7 „Dokąd idziesz?” – pytali go bliscy - e a „Z tego, bracie, to trzeba się leczyć” e a A on brał tekturową walizkę C G C G I wychodził swym obrazom naprzeciw a H7 Mówiąc Idę tam, gdzie bezmiar błękitu G D a e Światłocienie cyprysów przy drodze G D a e Feerią barw każdy ranek rozkwita C G C G Chociaż wiem, że do celu nie dojdę a H7 Gdy malował – świat milkł jak zaklęty Kurczył się w skrawek płótna na ramach A on pieścił je, jak pierś kobiety W siedmiobarwnych tęcz kreskach i plamach Kiedy skończył – wpatrywał się w ciszy By natchnieniem nasycić znów duszę A gdy już dał się marchandom wykpić Pił noc całą, by z brzaskiem wyruszyć Mówiąc Idę tam, gdzie bezmiar błękitu Światłocienie cyprysów przy drodze Feerią barw każdy ranek rozkwita Chociaż wiem, że do celu nie dojdę
{Intro} e h C D e h C D [e]Dawno już w mieście [a]drwił z niego każdy [e]Pośmiewiskiem był [a]ludziom na co dzień Ot [C]wariat[G] – chory [C]na wyo[G]braźnię Wiecznie w [a]drodze, spóź[H7]niony przechodzień [e]„Dokąd idziesz?” — py[a]tali go bliscy — [e]„Z tego, bracie, to [a]trzeba się leczyć” A on [C]brał[G] tektu[C]rową wa[G]lizkę I wy[a]chodził swym o[H7]brazom naprzeciw Mówiąc {Ref.:} [G]Idę [D]tam, gdzie [a]bezmiar błę[e]kitu [G]Światło[D]cienie cy[a]prysów przy [e]drodze [C]Feerią [G]barw każdy [C]ranek roz[G]kwita Chociaż [a]wiem, że do [H7]celu nie dojdę [e]Gdy malował – świat [a]milkł jak zaklęty [e]Kurczył się w skrawek [a]płótna na ramach A on [C]pieścił [G]je, [C]jak pierś ko[G]biety W siedmio[a]barwnych tęcz kreskach i [H7]plamach [e]Kiedy skończył – wpa[a]trywał się w ciszy [e]By natchnieniem na[a]sycić znów duszę A gdy [C]już[G] dał się [C]marchandom [G]wykpić Pił noc [a]całą, by z [H7]brzaskiem wyruszyć Mówiąc {Ref.:} [G]Idę [D]tam, gdzie [a]bezmiar błę[e]kitu [G]Światło[D]cienie cy[a]prysów przy [e]drodze [C]Feerią [G]barw każdy [C]ranek roz[G]kwita Chociaż [a]wiem, że do [H7]celu nie dojdę


                      
Intro
e h C D
e h C D

eDawno już w mieście adrwił z niego każdy
ePośmiewiskiem był aludziom na co dzień
Ot CwariatG – chory Cna wyoGbraźnię
Wiecznie w adrodze, spóźH7niony przechodzień
e„Dokąd idziesz?” — pyatali go bliscy —
e„Z tego, bracie, to atrzeba się leczyć”
A on CbrałG tektuCrową waGlizkę
I wyachodził swym oH7brazom naprzeciw
Mówiąc

Ref.: GIdę Dtam, gdzie abezmiar błęekitu
GŚwiatłoDcienie cyaprysów przy edrodze
CFeerią Gbarw każdy Cranek rozGkwita
Chociaż awiem, że do H7celu nie dojdę

eGdy malował – świat amilkł jak zaklęty
eKurczył się w skrawek apłótna na ramach
A on Cpieścił Gje, Cjak pierś koGbiety
W siedmioabarwnych tęcz kreskach i H7plamach
eKiedy skończył – wpaatrywał się w ciszy
eBy natchnieniem naasycić znów duszę
A gdy CjużG dał się Cmarchandom Gwykpić
Pił noc acałą, by z H7brzaskiem wyruszyć
Mówiąc

Ref.: GIdę Dtam, gdzie abezmiar błęekitu
GŚwiatłoDcienie cyaprysów przy edrodze
CFeerią Gbarw każdy Cranek rozGkwita
Chociaż awiem, że do H7celu nie dojdę

e h C D
e h C D

Dawno już w mieście drwił z niego każdy    e a
Pośmiewiskiem był ludziom na co dzień      e a
Ot wariat – chory na wyobraźnię            C G C G
Wiecznie w drodze, spóźniony przechodzień  a H7
„Dokąd idziesz?” – pytali go bliscy -      e a
„Z tego, bracie, to trzeba się leczyć”     e a
A on brał tekturową walizkę                C G C G
I wychodził swym obrazom naprzeciw         a H7
Mówiąc

Idę tam, gdzie bezmiar błękitu             G D a e
Światłocienie cyprysów przy drodze         G D a e
Feerią barw każdy ranek rozkwita           C G C G
Chociaż wiem, że do celu nie dojdę         a H7

Gdy malował – świat milkł jak zaklęty
Kurczył się w skrawek płótna na ramach
A on pieścił je, jak pierś kobiety
W siedmiobarwnych tęcz kreskach i plamach
Kiedy skończył – wpatrywał się w ciszy
By natchnieniem nasycić znów duszę
A gdy już dał się marchandom wykpić
Pił noc całą, by z brzaskiem wyruszyć
Mówiąc

Idę tam, gdzie bezmiar błękitu
Światłocienie cyprysów przy drodze
Feerią barw każdy ranek rozkwita
Chociaż wiem, że do celu nie dojdę


Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +0 -0

Status: Zatwierdzona
Wartość: 2 punkty karmy

Głosy i komentarze

anonim

Historia

Grzegorz Pietrzak
Dodane chwyty, uporządkowany tekst
Korekty 4 lata temu
Pan Wywrotek
automatyczna poprawa formatowania
Korekty 4 lata temu
Grzegorz Pietrzak
Do poprawki będzie też tytuł, w którym brakuje ę
Korekty 3 lata temu