Nie wrócę na morze Cztery Refy

Korektę nadesłał
Pan Wywrotek
Pan Wywrotek
3 lata temu
Komentarz: automatyczna poprawa formatowania
Instrument: Gitara
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool, a G Zabawić trza było się. a e a Dziewczynki i drinki, normalna to rzecz, C a C Któż liczyłby grosze swe? a G E7 A zanim w kieszeni ujrzałem dno, a C a e Przyrzekłem sobie, że: a G E7 Dosyć już tego, już nigdy więcej a G Na morze nie wrócę, o nie! a e a Ref: O nie, o nie, C G Na morze nie wrócę, o nie! d F G Dosyć już tego, już nigdy więcej a G Na morze nie wrócę, o nie! a e a Ruszyłem w miasto, spotkałem ją, dałem namówić się: "Chodź ze mną mały, wiem czego Ci brak, nie będzie Ci ze mną źle." Gdy świt mnie obudził, nie było już jej, zniknęła jak we mgle. Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie. Na dnie, na dnie, znalazłem się znowu na dnie. Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie. Powlokłem się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi los. Znajomy werbownik zdziwił się, gdy znowu usłyszał mój głos. "Niedawno mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak Ty mam ze stu, Lecz dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów!" I znów, i znów, ruszaj na morze znów. Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów. Stał tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych mórz, Gdzie wściekłe wichry, ziąb, śnieg i lód, że prawie zamarza rum. Gdybym miał chociaż co wciągnąć na grzbiet, nie byłoby może tak źle. Prędzej skonam, niż dam nabrać się, by płynąć kiedyś znów rejs. Znów w rejs, znów w rejs, płynąć kiedyś znów w rejs. Prędzej skonam, niż dam nabrać się, by płynąć kiedyś znów rejs. Wiosło mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie. Od piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina mnie. Czasami po prostu nie chce się żyć, czy kiedyś to skończy się? Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie. O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie! Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie! A, gdy wreszcie dotarłem do Liverpool, zabawić trza było się. Znów dziewczynki i drinki - normalna to rzecz, któż liczyłby grosze swe? I znów, nim w kieszeni ujrzałem dno, przyrzekłem sobie, że: Dosyć już tego, już nigdy więcej, na morze nie wrócę, o nie! O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie! Dosyć już tego, już nigdy więcej na morze nie wrócę, o nie!
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool a G a Zabawić trza było się e a Dziewczynki i drinki, normalna to rzecz a C a C Kto liczyłby grosze swe a G E A zanim w kieszeni ujrzałem dno a C a e Przyrzekłem sobie, zę a G Dosyć już tego, już nigdy więcej a G Na morze nie wrócę, o nie! a e a O nie! O nie! C G Na morze nie wrócę, o nie! d F G Dosyć już tego, już nigdy więcej a G Na morze nie wrócę, o nie a e a Ruszyłem w miasto, spotkałem ją i dałem namówić się "Chodź ze mną mały, wiem czego ci brak, nie będzie ci ze mną źle" Gdy świt mnie obudził, nie było już jej, zniknęła jak we mgle Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie Na dnie, na dnie Znalazłem się znowu na dnie Wściekły i goły wiedziałem już Że znalazłem się znowu na dnie Powlokłem się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi los Znajomy werbownik zdziwił się gdy znowu usłyszał mój głos "Niedawno mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak ty mam ze stu Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów" I znów i znów, Ruszaj na morze znów Dosyć tej gadki, zabieraj manatki I ruszaj na morze znów Stał tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych mórz Gdzie wściekłe są wichry, ziąb, śnieg i lód, że prawie zamarza rum Gdybym miał chociaż co wciągnąć na grzbiet, nie byłoby może tak źle Prędzej skonam, niż dam nabrać się wypłynąć kiedyś znów w rejs Znów w rejs, znów w rejs Płynąć kiedyś znów w rejs Prędzej skonam niż dam nabrać się by Płynąć kiedyś znów rejs Wiosło mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie Od piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina mnie Czasami po prostu nie chce się żyć - czy kiedyś to skończy się? Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie! O nie, o nie Na morze nie wrócę, o nie Znowu przyrzekam sobie, że Na morze nie wrócę, o nie Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool zabawić trza było się Znów dziewczynki i drinki - normalna to rzecz, którz liczyłby grosze swe I znów nim w kieszeni ujrzałem dno przyrzekłem sobie, że: Dosyć już tego, już nigdy więcej, na morze nie wrócę, o nie O nie, o nie Na morze nie wrócę, o nie Dosyć już tego, już nigdy więcej Na morze nie wrócę, o nie


                      
Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool        a G a
Zabawić trza było się                     e a
Dziewczynki i drinki, normalna to rzecz   a C a C
Kto liczyłby grosze swe                   a G E
A zanim w kieszeni ujrzałem dno           a C a e
Przyrzekłem sobie, zę                     a G
Dosyć już tego, już nigdy więcej          a G
Na morze nie wrócę, o nie!                a e a

O nie! O nie!                     C G
Na morze nie wrócę, o nie!        d F G
Dosyć już tego, już nigdy więcej  a G
Na morze nie wrócę, o nie         a e a

Ruszyłem w miasto, spotkałem ją i dałem namówić się
"Chodź ze mną mały, wiem czego ci brak, nie będzie ci ze mną źle"
Gdy świt mnie obudził, nie było już jej, zniknęła jak we mgle
Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie

Na dnie, na dnie
Znalazłem się znowu na dnie
Wściekły i goły wiedziałem już
Że znalazłem się znowu na dnie

Powlokłem się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi los
Znajomy werbownik zdziwił się gdy znowu usłyszał mój głos
"Niedawno mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak ty mam ze stu
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów"

I znów i znów,
Ruszaj na morze znów
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki
I ruszaj na morze znów

Stał tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych mórz
Gdzie wściekłe są wichry, ziąb, śnieg i lód, że prawie zamarza rum
Gdybym miał chociaż co wciągnąć na grzbiet, nie byłoby może tak źle
Prędzej skonam, niż dam nabrać się wypłynąć kiedyś znów w rejs

Znów w rejs, znów w rejs
Płynąć kiedyś znów w rejs
Prędzej skonam niż dam nabrać się by
Płynąć kiedyś znów rejs

Wiosło mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie
Od piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina mnie
Czasami po prostu nie chce się żyć - czy kiedyś to skończy się?
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!

O nie, o nie
Na morze nie wrócę, o nie
Znowu przyrzekam sobie, że
Na morze nie wrócę, o nie

Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool zabawić trza było się
Znów dziewczynki i drinki - normalna to rzecz, którz liczyłby grosze swe
I znów nim w kieszeni ujrzałem dno przyrzekłem sobie, że:
Dosyć już tego, już nigdy więcej, na morze nie wrócę, o nie

O nie, o nie
Na morze nie wrócę, o nie
Dosyć już tego, już nigdy więcej
Na morze nie wrócę, o nie



Gdy wreszcie dotarłem do Liverpool,       a G
Zabawić trza było się.                    a e a
Dziewczynki i drinki, normalna to rzecz,  C a C
Któż liczyłby grosze swe?                 a G E7
A zanim w kieszeni ujrzałem dno,          a C a e
Przyrzekłem sobie, że:                    a G E7
Dosyć już tego, już nigdy więcej          a G
Na morze nie wrócę, o nie!                a e a

Ref:
O nie, o nie,                             C G
Na morze nie wrócę, o nie!                d F G
Dosyć już tego, już nigdy więcej          a G
Na morze nie wrócę, o nie!                a e a

Ruszyłem w miasto, spotkałem ją, dałem namówić się:
"Chodź ze mną mały, wiem czego Ci brak, nie będzie Ci ze mną źle."
Gdy świt mnie obudził, nie było już jej, zniknęła jak we mgle.
Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie.

Na dnie, na dnie, znalazłem się znowu na dnie.
Wściekły i goły wiedziałem już, że znalazłem się znowu na dnie.

Powlokłem się, w końcu port blisko był, nie wiedząc co ześle mi los.
Znajomy werbownik zdziwił się, gdy znowu usłyszał mój głos.
"Niedawno mówiłeś, że skończyć z tym chcesz, takich jak Ty mam ze stu,
Lecz dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów!"

I znów, i znów, ruszaj na morze znów.
Dosyć tej gadki, zabieraj manatki i ruszaj na morze znów.

Stał tam wielorybnik, co płynąć miał w stronę arktycznych mórz,
Gdzie wściekłe wichry, ziąb, śnieg i lód, że prawie zamarza rum.
Gdybym miał chociaż co wciągnąć na grzbiet, nie byłoby może tak źle.
Prędzej skonam, niż dam nabrać się, by płynąć kiedyś znów rejs.

Znów w rejs, znów w rejs, płynąć kiedyś znów w rejs.
Prędzej skonam, niż dam nabrać się, by płynąć kiedyś znów rejs.

Wiosło mierzy dwadzieścia stóp, a ręce są tylko dwie.
Od piątej rano do zmierzchu co dzień, potem z nóg ścina mnie.
Czasami po prostu nie chce się żyć, czy kiedyś to skończy się?
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie.

O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie!
Znowu przyrzekam sobie, że na morze nie wrócę, o nie!

A, gdy wreszcie dotarłem do Liverpool, zabawić trza było się.
Znów dziewczynki i drinki - normalna to rzecz, któż liczyłby grosze swe?
I znów, nim w kieszeni ujrzałem dno, przyrzekłem sobie, że:
Dosyć już tego, już nigdy więcej, na morze nie wrócę, o nie!

O nie! O nie! Na morze nie wrócę, o nie!
Dosyć już tego, już nigdy więcej na morze nie wrócę, o nie!


Zasada Dobrego Harcerza
Wprowadzamy kilka zmian w zasadach kontrybucji. Przeczytaj co się zmieniło: Aktualizacja zasad.

Korekty +0 -0

Status: Zatwierdzona
Wartość: 2 punkty karmy

Głosy i komentarze

anonim

Historia

Pan Wywrotek
automatyczna poprawa formatowania
Korekty 3 lata temu
Piotr
Korekty 3 lata temu