Niedoszły król EL Habe
Tekst piosenki
Za tysiącem drzew, tysiącem gór,
Żył zbieg, co ukradł zwój marzeń,
Był łgarzem, co knuł intrygi przed obrazem,
Miał władzę, władał wachlarzem słów,
Złożył ślub, że nadejdzie znów,
Odkupienie ,że postawi czoła złu,
Był złodziejem snów,
Ludzkie marzenia zamykał w słój
Ścinał tysiące głów, toczył wewnętrzny bój,
Był tragarzem miał wór, a w tym worze rój chmur,
Młody Bóg mógł mieć u stóp wszystko,
Na palca ruch, bo miał klucz do raju wrót,
Kolejny próg mijał, i snuł co chwila, i pruł co siła,
Wybudował łódź, większą od Titanica,
Harował jak wół, zwykły typ samotnika,
Swe życie wiódł gdzie Krynica u podnóży Tatr,
Wiał silny wiatr, chulał pośród chat, tam starszy pan hajs prał,
Miał złoty plan,
Złodziej snów, złodziej myśli,
łowca głów, władca mórz, władza nade wszystkim,
Z ramienia bóstw koalicji, operacji mózg,
Biedak z Galicji, maestro słów,
Z mułu na piedestał z piedestału w muł
Stary dziad miał fach, ruszył na szlak, beztrosko, drogą morską,
Chwycił za wiosło, trzymał mocno, szlifował rzemiosło,
Brnął przed siebie prosto, myślał ostro ale radę dam,
Płynął w siną dal, płynął sam ujrzał wyspę na niej gmach,
Według map, pośród fal, gdzieś u dna spoczywał wrak,
Zakotwiczył tam, nosa miał, wyczuł skarb, fart,
Poczuł smak złota, to ten błysk w oczach,
Abramowicz Roman, schował kufer pod pokład,
Wyjął kompas, czeka go droga powrotna,
Pazerność go zwiodła, fala go zalała, przygniotła,
I kolejny wrak, nikt nie dowiózł złota do końca
Czapki z głów, niedoszły Król, jak żul hajsem się truł,
Miał gul, dzisiaj trup w głębi mórz, pozostał kurz,
Tchórz zaginął u wrót, rób nie licz na cud
Złodziej snów, złodziej myśli,
łowca głów, władca mórz, władza nade wszystkim,
Z ramienia bóstw koalicji, operacji mózg,
Biedak z Galicji, maestro słów,
Z mułu na piedestał z piedestału w muł
Szczur na tronie położył dłonie na diamentowej koronie,
Usiadł spokojnie, poczuł powiew zła, miał myśli chore,
widział czarne konie, jeźdca i ściętą głowe,
Przekornie w gronie przy stole swój koszmar opowiadał bogobojnie,
Szedł na wojnę z wrogiem, rzucił szatę w ogień,
Ubrał zbroję, wyciągnął zwoje i swoje bronie,
Począł znoje boje, woje sam przeciwko sobie,
Jak tu stoję, rzucił koję, bronił własną Troję,
Roje buntowników jakby jeden był drugiego klonem,
Obłęd, omen, oponent, na pole walki wyruszył,
Trafiony z kuszy, skruszył się złodziej duszy na koniec wydusił wyciągnął fusy,
wywróżył, że w suszy tydzień ulew burzy nas czeka,
Że Bóg się gniewa, że z człowieka zostanie kukiełka,
A piękna natura, drzewa, umarł pogrzebał, człowiek zachłanny,
zazdrosny, żałosny, zepsuty do szpiku kości,
W swojej wielkości nie widzimy ,że jesteśmy prości
Żył zbieg, co ukradł zwój marzeń,
Był łgarzem, co knuł intrygi przed obrazem,
Miał władzę, władał wachlarzem słów,
Złożył ślub, że nadejdzie znów,
Odkupienie ,że postawi czoła złu,
Był złodziejem snów,
Ludzkie marzenia zamykał w słój
Ścinał tysiące głów, toczył wewnętrzny bój,
Był tragarzem miał wór, a w tym worze rój chmur,
Młody Bóg mógł mieć u stóp wszystko,
Na palca ruch, bo miał klucz do raju wrót,
Kolejny próg mijał, i snuł co chwila, i pruł co siła,
Wybudował łódź, większą od Titanica,
Harował jak wół, zwykły typ samotnika,
Swe życie wiódł gdzie Krynica u podnóży Tatr,
Wiał silny wiatr, chulał pośród chat, tam starszy pan hajs prał,
Miał złoty plan,
Złodziej snów, złodziej myśli,
łowca głów, władca mórz, władza nade wszystkim,
Z ramienia bóstw koalicji, operacji mózg,
Biedak z Galicji, maestro słów,
Z mułu na piedestał z piedestału w muł
Stary dziad miał fach, ruszył na szlak, beztrosko, drogą morską,
Chwycił za wiosło, trzymał mocno, szlifował rzemiosło,
Brnął przed siebie prosto, myślał ostro ale radę dam,
Płynął w siną dal, płynął sam ujrzał wyspę na niej gmach,
Według map, pośród fal, gdzieś u dna spoczywał wrak,
Zakotwiczył tam, nosa miał, wyczuł skarb, fart,
Poczuł smak złota, to ten błysk w oczach,
Abramowicz Roman, schował kufer pod pokład,
Wyjął kompas, czeka go droga powrotna,
Pazerność go zwiodła, fala go zalała, przygniotła,
I kolejny wrak, nikt nie dowiózł złota do końca
Czapki z głów, niedoszły Król, jak żul hajsem się truł,
Miał gul, dzisiaj trup w głębi mórz, pozostał kurz,
Tchórz zaginął u wrót, rób nie licz na cud
Złodziej snów, złodziej myśli,
łowca głów, władca mórz, władza nade wszystkim,
Z ramienia bóstw koalicji, operacji mózg,
Biedak z Galicji, maestro słów,
Z mułu na piedestał z piedestału w muł
Szczur na tronie położył dłonie na diamentowej koronie,
Usiadł spokojnie, poczuł powiew zła, miał myśli chore,
widział czarne konie, jeźdca i ściętą głowe,
Przekornie w gronie przy stole swój koszmar opowiadał bogobojnie,
Szedł na wojnę z wrogiem, rzucił szatę w ogień,
Ubrał zbroję, wyciągnął zwoje i swoje bronie,
Począł znoje boje, woje sam przeciwko sobie,
Jak tu stoję, rzucił koję, bronił własną Troję,
Roje buntowników jakby jeden był drugiego klonem,
Obłęd, omen, oponent, na pole walki wyruszył,
Trafiony z kuszy, skruszył się złodziej duszy na koniec wydusił wyciągnął fusy,
wywróżył, że w suszy tydzień ulew burzy nas czeka,
Że Bóg się gniewa, że z człowieka zostanie kukiełka,
A piękna natura, drzewa, umarł pogrzebał, człowiek zachłanny,
zazdrosny, żałosny, zepsuty do szpiku kości,
W swojej wielkości nie widzimy ,że jesteśmy prości