Ballada jarzynowa Irena Kwiatkowska
Tekst piosenki
W pewnym sklepie MHD jarzyny
Sprzedawały dwie młode dziewczyny.
Jedna klęła i czosnek lubiła,
A ta druga pachnąca i miła.
Wiec tę pierwszą odłóżmy na bok,
A o drugiej niech toczy się tok.
Dwóch ich weszło do sklepu w zapusty,
Jeden sok pił na kaca z kapusty.
A jak wypił to zniknął za progiem,
Więc na drogę powiedzmy mu: "Z Bogiem".
A ten drugi w tę drugą wbił wzrok,
Będzie kochał okrągły ją rok.
I tak stali przez chwilę nad ladą,
Ona z twarzą jak seler pobladłą,
On z marchwianym wypiekiem na licu
I pachniało szczypioru donicą.
Aż powiedział jej wszystko, co czuł
W tych trzech słowach: "Buraków bym z pół..."
Wykradała klucz od tej komórki,
Gdzie śpiewały kiszone ogórki,
Majeranku mrok wonie rozniecał,
Pomidory tętniły jak serca.
Tam szczęśliwa z nim była co noc
I warzywa niszczyła z nim moc.
Lecz gdy kwitnie ta miłość w jarzynie,
Czas przypomnieć o drugiej dziewczynie,
Tej, co gryzie ten czosnek co raz to.
A ją gryzie o szczęście ich zazdrość.
To zalewa się łzami, to klnie,
Aż do świństwa ta zazdrość ją pchnie.
I na twarzy się nawet nie zmarszczy,
Gdy zaprosi oboje na barszczyk,
W barszczu będą trujące dwa grzyby
I otruje niechcący ich niby.
Zwłaszcza drugi trujący był grzyb.
Ale typ z tej dziewczyny, och typ!
Odtąd w mroku sklepowej komórki
Płaczą po nich jesienne ogórki,
Żal dogłąbny kapustę przewierca,
Pomidory pękają jak serca.
Więc, przechodniu, w MHD ty kup
Bukiet z jarzyn i rzuć im na grób.
Sprzedawały dwie młode dziewczyny.
Jedna klęła i czosnek lubiła,
A ta druga pachnąca i miła.
Wiec tę pierwszą odłóżmy na bok,
A o drugiej niech toczy się tok.
Dwóch ich weszło do sklepu w zapusty,
Jeden sok pił na kaca z kapusty.
A jak wypił to zniknął za progiem,
Więc na drogę powiedzmy mu: "Z Bogiem".
A ten drugi w tę drugą wbił wzrok,
Będzie kochał okrągły ją rok.
I tak stali przez chwilę nad ladą,
Ona z twarzą jak seler pobladłą,
On z marchwianym wypiekiem na licu
I pachniało szczypioru donicą.
Aż powiedział jej wszystko, co czuł
W tych trzech słowach: "Buraków bym z pół..."
Wykradała klucz od tej komórki,
Gdzie śpiewały kiszone ogórki,
Majeranku mrok wonie rozniecał,
Pomidory tętniły jak serca.
Tam szczęśliwa z nim była co noc
I warzywa niszczyła z nim moc.
Lecz gdy kwitnie ta miłość w jarzynie,
Czas przypomnieć o drugiej dziewczynie,
Tej, co gryzie ten czosnek co raz to.
A ją gryzie o szczęście ich zazdrość.
To zalewa się łzami, to klnie,
Aż do świństwa ta zazdrość ją pchnie.
I na twarzy się nawet nie zmarszczy,
Gdy zaprosi oboje na barszczyk,
W barszczu będą trujące dwa grzyby
I otruje niechcący ich niby.
Zwłaszcza drugi trujący był grzyb.
Ale typ z tej dziewczyny, och typ!
Odtąd w mroku sklepowej komórki
Płaczą po nich jesienne ogórki,
Żal dogłąbny kapustę przewierca,
Pomidory pękają jak serca.
Więc, przechodniu, w MHD ty kup
Bukiet z jarzyn i rzuć im na grób.