Mroźny trans metafizyczny Jacek Kaczmarski
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
1 ulubiony
Człek w metafizycznym transie
Z medytacji wraca
Jedną ręką trzyma ścian się
Drugą otchłań maca
Pies go trąca, kot nań parska
Chwieje nim trotuar
Upływ czasu znikł z nadgarstka
Czeka żona czuła
Miejże litość piesku, kotku!
Na pyskówki zawsze czas
Tłumię błyski słów w zarodku
Ty roztaczasz blask!
W lodowatych taflach okien
Wychuchane szybki
Krok mój - medalionów wzrokiem
Śledzą emerytki
Ptaki wytrącone ze snu
Na bezlistnych drzewach
Mróz z piór otrzepują pieśnią
Jak się na nie gniewać?
Miejcie litość miłe moje
Po źrenicach dźga mnie dzień
Ja się ptasich szeptów boję
Co dopiero - pień?
Jadą czarne limuzyny
Oponami syczą
Rozjechane koleiny
Kołyszą ulicą
Byle pomnik kroczy godnie
Oblodzonym placem
Mnie podnosić chcą przechodnie
Jak się im wypłacę?
Miejcie litość dobrodzieje!
Tnie po oczach brzytwą brzask
Jak od ptasich pień szaleję
Z was - paruje wrzask!
Serce krew gorącą trwoni
By miłością szastać
Wali w bęben moich skroni
Zawrotny puls miasta
Zamieć - mózgu pajęczynę
Z pleśnią myśli zmiotła
Jedną ręką życie trzymam
Drugą macam otchłań
Jest gdzieś konfesjonał muszli
Klęknę nad nim pełen skruch
Nim się wcisnę w gips poduszki
Spowiedź puszczę w ruch
a
E
a
Z medytacji wraca
d
a
Jedną ręką trzyma ścian się
d
a
Drugą otchłań maca
E7
a
Pies go trąca, kot nań parska
a
E
a
Chwieje nim trotuar
A7
d
Upływ czasu znikł z nadgarstka
d
a
Czeka żona czuła
H7
E7
a
Miejże litość piesku, kotku!
A7
d
A7
d
Na pyskówki zawsze czas
H7
E7
d
E7
Tłumię błyski słów w zarodku
a
A7
d
Ty roztaczasz blask!
H7
E7
a
W lodowatych taflach okien
Wychuchane szybki
Krok mój - medalionów wzrokiem
Śledzą emerytki
Ptaki wytrącone ze snu
Na bezlistnych drzewach
Mróz z piór otrzepują pieśnią
Jak się na nie gniewać?
Miejcie litość miłe moje
Po źrenicach dźga mnie dzień
Ja się ptasich szeptów boję
Co dopiero - pień?
Jadą czarne limuzyny
Oponami syczą
Rozjechane koleiny
Kołyszą ulicą
Byle pomnik kroczy godnie
Oblodzonym placem
Mnie podnosić chcą przechodnie
Jak się im wypłacę?
Miejcie litość dobrodzieje!
Tnie po oczach brzytwą brzask
Jak od ptasich pień szaleję
Z was - paruje wrzask!
Serce krew gorącą trwoni
By miłością szastać
Wali w bęben moich skroni
Zawrotny puls miasta
Zamieć - mózgu pajęczynę
Z pleśnią myśli zmiotła
Jedną ręką życie trzymam
Drugą macam otchłań
Jest gdzieś konfesjonał muszli
Klęknę nad nim pełen skruch
Nim się wcisnę w gips poduszki
Spowiedź puszczę w ruch