Serce jak kamień Jędras
Tekst piosenki
Serce staje się jak kamień a wzrok wciąż błądzi
ukrywam się przed wszystkim sens w głowie mąci
To Wszystko miało wpływ na to kim teraz jestem
Do dzisiaj walczę sam ze sobą nie wiem ile jeszcze
jestem w stanie znieść ile łez uronić
Ile dni bezczynnie siedzieć plując na chodnik
Widzę to jak na dłoni, że nie żyje w pogoni
za życiem które śmierć co dzień goni
Patrze na swoje życie to już 21 wiosen
I ciągle zapierdalam przez gęstą mgłe niepowodzeń
Na drodze spotykam wielu którzy szydzą ze mnie cały czas
Nawet jak jestem w depresji wielkiej
Nikt nie pomyśli bo wielu nie wie co przeżywałem od lat
czym karmiłem rozum kiedy był ze mnie jeszcze mały smark
Wielu sytuacji nigdy nie powinienem widzieć
Nikt nie zdawał sobie sprawy że wbija mi w serce sztylet
mówisz, że mały dzieciak nie zrozumie,
że nieczego nie będzie pamiętał
że później odnajdzie się w tłumie
że po cichu nie będzie szeptał do kogoś
wciąż szukając pomocy
wciąż łamiąc swą psychike rozpaczliwie płacząc w nocy
A to wszystko gówno prawda, bo nie ma większego bagna
niż brak poczucia bezpieczeństwa walcze z tym od dawna
I nie raz już nie radzę sobie często o tym mówie Tobie
Już mi opadają dłonie, nie wiem jak temu zapobiec
Serce staje się jak kamień a wzrok wciąż błądzi
ukrywam się przed wszystkim sens w głowie mąci
To Wszystko miało wpływ na to kim teraz jestem
Do dziś walczę sam ze sobą nie wiem ile jeszcze
jestem w stanie znieść ile łez uronić
Ile dni bezczynnie siedzieć plując na chodnik
Widzę to jak na dłoni że nie żyje w pogoni
za życiem które śmierć co dzień goni
Często wspominam, chociaż kurwa mocno nie chce
ale to zostanie, to nie minie nie chce tego Weź je
Te wszystkie wspomnienia, które psują mi psychikę od lat
Te wszystkie kłamstwa które tak bardzo bolały gdy
ja byłem tak mały i Obok zabawek był toksyczny świat
Jeden z drugim brat na swój sposób dali mi spokój
słyszałem stałe przeprosiny z odorem alkoholu
ciągłe zawody kiedy znow krzyczalem "Boże pomóż!"
Tak radziłem sobie wtedy , dziś kościół jest mi obcy
Może powrócę kiedyś, jak ta zagubiona owca
Czasami bez powodu wkurwienie skreśla mi cele
Bo odpierdole bo albo zaśpie na okazji wiele
Dobrze że to już koniec, że wszystko się skończyło
ten czas gdy mama wyrzucała do kosza rodzinną miłość
Teraz już wszystko okej i kochamy sie nawzajem
szacunek dla niej bo z gruzów zrobiła apartament
Serce staje się jak kamień a wzrok wciąż błądzi
ukrywam się przed wszystkim sens w głowie mąci
To Wszystko miało wpływ na to kim teraz jestem
Do dziś walczę sam ze sobą nie wiem ile jeszcze
jestem w stanie znieść ile łez uronić
Ile dni bezczynnie siedzieć plując na chodnik
Widzę to jak na dłoni nie żyje w pogoni
za życiem które śmierć co dzień goni x2
ukrywam się przed wszystkim sens w głowie mąci
To Wszystko miało wpływ na to kim teraz jestem
Do dzisiaj walczę sam ze sobą nie wiem ile jeszcze
jestem w stanie znieść ile łez uronić
Ile dni bezczynnie siedzieć plując na chodnik
Widzę to jak na dłoni, że nie żyje w pogoni
za życiem które śmierć co dzień goni
Patrze na swoje życie to już 21 wiosen
I ciągle zapierdalam przez gęstą mgłe niepowodzeń
Na drodze spotykam wielu którzy szydzą ze mnie cały czas
Nawet jak jestem w depresji wielkiej
Nikt nie pomyśli bo wielu nie wie co przeżywałem od lat
czym karmiłem rozum kiedy był ze mnie jeszcze mały smark
Wielu sytuacji nigdy nie powinienem widzieć
Nikt nie zdawał sobie sprawy że wbija mi w serce sztylet
mówisz, że mały dzieciak nie zrozumie,
że nieczego nie będzie pamiętał
że później odnajdzie się w tłumie
że po cichu nie będzie szeptał do kogoś
wciąż szukając pomocy
wciąż łamiąc swą psychike rozpaczliwie płacząc w nocy
A to wszystko gówno prawda, bo nie ma większego bagna
niż brak poczucia bezpieczeństwa walcze z tym od dawna
I nie raz już nie radzę sobie często o tym mówie Tobie
Już mi opadają dłonie, nie wiem jak temu zapobiec
Serce staje się jak kamień a wzrok wciąż błądzi
ukrywam się przed wszystkim sens w głowie mąci
To Wszystko miało wpływ na to kim teraz jestem
Do dziś walczę sam ze sobą nie wiem ile jeszcze
jestem w stanie znieść ile łez uronić
Ile dni bezczynnie siedzieć plując na chodnik
Widzę to jak na dłoni że nie żyje w pogoni
za życiem które śmierć co dzień goni
Często wspominam, chociaż kurwa mocno nie chce
ale to zostanie, to nie minie nie chce tego Weź je
Te wszystkie wspomnienia, które psują mi psychikę od lat
Te wszystkie kłamstwa które tak bardzo bolały gdy
ja byłem tak mały i Obok zabawek był toksyczny świat
Jeden z drugim brat na swój sposób dali mi spokój
słyszałem stałe przeprosiny z odorem alkoholu
ciągłe zawody kiedy znow krzyczalem "Boże pomóż!"
Tak radziłem sobie wtedy , dziś kościół jest mi obcy
Może powrócę kiedyś, jak ta zagubiona owca
Czasami bez powodu wkurwienie skreśla mi cele
Bo odpierdole bo albo zaśpie na okazji wiele
Dobrze że to już koniec, że wszystko się skończyło
ten czas gdy mama wyrzucała do kosza rodzinną miłość
Teraz już wszystko okej i kochamy sie nawzajem
szacunek dla niej bo z gruzów zrobiła apartament
Serce staje się jak kamień a wzrok wciąż błądzi
ukrywam się przed wszystkim sens w głowie mąci
To Wszystko miało wpływ na to kim teraz jestem
Do dziś walczę sam ze sobą nie wiem ile jeszcze
jestem w stanie znieść ile łez uronić
Ile dni bezczynnie siedzieć plując na chodnik
Widzę to jak na dłoni nie żyje w pogoni
za życiem które śmierć co dzień goni x2