0
0

Krakowski spleen Maanam

h

hChmury wiszą nad miastem
hCiemno i wstać nie mogę
hNaciągam głębiej kołdrę
hZnikam, kulę się w sobie
ePowietrze lepkie i gęste
eWilgoć osiada na twarzach
hPtak smętnie siedzi na drzewie
hLeniwie pióra wygładza

A h A h


hPoranek przechodzi w południe
hBezwładnie mijają godziny
hCzasem zabrzęczy mucha
hW sidłach pajęczyny
eA słońce wysoko, wysoko
eŚwieci pilotom w oczy
hOgrzewa niestrudzenie
hZimne niebieskie przestrzenie


hCzekam na wiatr, co rozDgoni
DCiemne skłębione zasAłony
AStanę wtedy na "ReAZ!"
eZe słońcem twarzą w thwaArz

hCzekam na wiatr, co rozgDoni
DCiemne skłębione zasAłony
AStanę wtedy na "ReAZ!"
eZe słońcem twarzą w htwAarhz


h


hUlice mgłami spowite
hToną w ślepych kałużach
hPrzez okno patrzę znużona
hZ tęsknotą myślę o burzy
eA słońce wysoko, wysoko
eŚwieci pilotom w oczy
hOgrzewa niestrudzenie
hZimne niebieskie przestrzenie


hCzekam na wiatr, co rozDgoni
DCiemne skłębione zasAłony
AStanę wtedy na "ReAZ!"
eZe słońcem twarzą w thwaArz

hCzekam na wiatr, co rozgDoni
DCiemne skłębione zasAłony
AStanę wtedy na "ReAZ!"
eZe słońcem twarzą w htwAarhz

h

hCzekam na wiatr, co rozDgoni
DCiemne skłębione zasAłony
AStanę wtedy na "ReAZ!"
eZe słońcem twarzą w thwaArzh 

Zaloguj się aby zobaczyć całe opracowanie

Zaloguj się
Oceń to opracowanie
Ocena czytelników: Niczego sobie 54 głosy
anonim