Ćma Tuńcio

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Rozczarowałem się sam sobą, byłem pewny, że umiem oddychać
szalejące na wskroś myśli, nie pozwoliły mi utykać,
czas to pieniądz, ja poczekam aż przestanie tykać,
marnotrawstwo? przewijam, spójrz mi w oczy - ujrzysz dżihad.
Trochę nie rozumiem ludzi, wciąż pytają co u mnie słychać,
nie ważne co odpowiem, śnieg dalej będzie sypać.
Nie patrz na mnie, lecz przeze mnie, po co spytasz?
czasem trzeba wytężyć słuch, by zrozumieć komunikat.
Ekskomunika, patrzą spode łba, niech podziwiają.
Iskrzy? Przeleje przez klucz swoją tożsamość,
potem zgrabnie z woskowiny stworzę spójną całość,
aby rozwiać w nich wszelką nieregularność.
Faryzeim spląta, kołtuneria,poza, czystka.
Nie mógłbym udawać, robiłbym to na pół gwizdka.
Arbitralizm kłuje, meskineria, proza życia,
znużony jestem, na to mogę tylko gwizdać

Wsród ciemności latam, bezmyślnie poszukując światła,
mknę do ogniska, które je roztacza,
nie zwrócę uwagi na ból, niech spłoną moje skrzydła!
Opadnę na ziemie, da nadzieje iskra.

Wsród ciemności latam, bezmyślnie poszukując światła,
mkne do ogniska, które je roztacza,
nie zwrócę uwagi na ból, niech spłoną moje skrzydła!
Opadnę na ziemie, da nadzieje iskra.

Popatrz na liścia, jakbyś patrzył przez pryzmat.
Widzisz jego żyłki? Każda z nich to zupełnie inna droga życia...
Notabene nie mam nic do ukrycia,
choć wiruję w tym zamęcie, jak tornado pozostawię zgliszcza.
Proszę obróc mnie w nicość lub spraw bym nie myślał,
wśród tych prawd ukryta jest moja misja.
Weż mnie za przykład choć nie jestem kompasem świetlnym.
Zatoczysz znów spirale, wypuszczę cię z uwięzi.
Szybko dostrzeżesz różnice, tylko wtedy jeśli,
zgaszę twą niepewność ujrzysz znowu księżyc.
Sam kroczę z miną pewną, mam przy sobie klucze,
krucze myśli, błachy powód, by otwierać studnię.
Wymknąłbym się spod własnej kontroli, irytują ludzie #śmiech za grzech
otworzę puszkę pandory, chaos zatuszuje tłem,
przez te wszystkie upiory rzadko miewam faze rem.
Sam sobie latarnią, medytuję by osiągnąć zen.

Wsród ciemności latam, bezmyślnie poszukując światła,
mknę do ogniska, które je roztacza,
nie zwrócę uwagi na ból, niech spłoną moje skrzydła!
Opadnę na ziemie, da nadzieje iskra.

Wsród ciemności latam, bezmyślnie poszukując światła,
mknę do ogniska, które je roztacza,
nie zwrócę uwagi na ból, niech spłoną moje skrzydła!
Opadnę na ziemie, da nadzieje iskra.




Oceń to opracowanie
anonim