Rodzinna saga Andrzej Szajewski
Tekst piosenki
Za mną, za mną, moje ptaszęta
No, tylko zgodnie
Patrzcie, sami swoi
No, coś podobnego
A wy w tyralierę, w tyralierę
I siad, no!
To rodzinna nasza saga
Żadne bajdy, żadna blaga
Cała wioska o tym gada
I to prawdą jest
Obcy siedział jak na swoim
Od Krzyżaków nam się zbroił
I rodaków niepokoił
Niczym z piekła bies
Symbol Wisły, dumne Rodło
Mocno fryca w oczy bodło
Lecz historii ani Wisły
Nie zawrócisz wstecz
Kuzyn o tym mi napisał
Bo tu mieszka nie od dzisiaj
No więc jestem, jakem Michał
Bo to polska rzecz
No, kawał drogi my uszli
O, kawał, tak, no...
O, jak tańczą ładnie
Patrzcie się, no
O, moja krew, o!
Dom nad Bugiem zostawiłem
Żeby spotkać się z kuzynem
Szkop zostawił tu ruinę
Robił nam na złość
Więc zamknąłem drzwi na klamkę
Babę z dziećmi na furmankę
I ruszyłem nad ten Bałtyk
Ja, zza Buga chłop
Szkapa wlokła się powoli
Miała cztery lewe nogi
Za nią koza u powroza
I kulawy pies
Gdy jechałem tak przez molo
To z furmanki spadło koło
Potem dzieci, ja z teściową
To był morski chrzest
Powiększyła się rodzina
I ta nasza, i kuzyna
Dziś od Gdańska do Szczecina
Swoje wnuki mam
Wróciliśmy na te ziemie
Odzyskane, wyzwolone
I już nigdy wilcze plemię
Nie zagrozi nam
O, a ten Hupka to może mnie pocałować
Że tak powiem, no, tak
Siad, siad, dzieciaki
I nie ruszymy się stąd, no!
A potańczyć można, tak
I tego krakowiaczka naszego
Tak, o, takiego zabużańskiego...
No, tylko zgodnie
Patrzcie, sami swoi
No, coś podobnego
A wy w tyralierę, w tyralierę
I siad, no!
To rodzinna nasza saga
Żadne bajdy, żadna blaga
Cała wioska o tym gada
I to prawdą jest
Obcy siedział jak na swoim
Od Krzyżaków nam się zbroił
I rodaków niepokoił
Niczym z piekła bies
Symbol Wisły, dumne Rodło
Mocno fryca w oczy bodło
Lecz historii ani Wisły
Nie zawrócisz wstecz
Kuzyn o tym mi napisał
Bo tu mieszka nie od dzisiaj
No więc jestem, jakem Michał
Bo to polska rzecz
No, kawał drogi my uszli
O, kawał, tak, no...
O, jak tańczą ładnie
Patrzcie się, no
O, moja krew, o!
Dom nad Bugiem zostawiłem
Żeby spotkać się z kuzynem
Szkop zostawił tu ruinę
Robił nam na złość
Więc zamknąłem drzwi na klamkę
Babę z dziećmi na furmankę
I ruszyłem nad ten Bałtyk
Ja, zza Buga chłop
Szkapa wlokła się powoli
Miała cztery lewe nogi
Za nią koza u powroza
I kulawy pies
Gdy jechałem tak przez molo
To z furmanki spadło koło
Potem dzieci, ja z teściową
To był morski chrzest
Powiększyła się rodzina
I ta nasza, i kuzyna
Dziś od Gdańska do Szczecina
Swoje wnuki mam
Wróciliśmy na te ziemie
Odzyskane, wyzwolone
I już nigdy wilcze plemię
Nie zagrozi nam
O, a ten Hupka to może mnie pocałować
Że tak powiem, no, tak
Siad, siad, dzieciaki
I nie ruszymy się stąd, no!
A potańczyć można, tak
I tego krakowiaczka naszego
Tak, o, takiego zabużańskiego...