Ballada o wszechżonie Janusz Sikorski
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
12 ulubionych
Mówiłaś: "Za mą miłość coś mi daj,
Ja piorę Ci koszule i skarpety."
I wtedy się poczułem, jakbym stał
Bez forsy w obcym luksusowym sklepie.
A trzeba było znowu w morze iść -
Bałtyk jesienią całkiem nieźle gwiżdże.
Po wachcie napisałem długi list,
Sam jeszcze przecież nie wiem, czy go wyślę.
Ref:
Na morzu zamieć, na morzu mgła,
Fale jak domy.
Na morzu całym tylko ja
Myślę o Tobie.
Podzielą nas tysiące wacht
I przestwór wody.
Nie mogę zajrzeć w Twój ciepły świat,
Sól w oczach boli.
Wracałem stamtąd, gdzie zamarza rum
I gdzie nie jesteś pewien żadnej fali.
Mówiłaś: "Znowu nam się zepsuł stół.
Mógłbyś, cholera, wreszcie go naprawić."
Wracałem stąd, gdzie słońce topi wosk,
A myśmy od malarii dygotali.
Mówiłaś: "Znowu mi zamknęli kiosk.
Po bułki muszę biegać znacznie dalej."
Znowu nas dzieli złamany stół,
Nienaprawiony.
Tu moje pół, tam Twoje pół -
Dwie życia strony.
Podzielą nas tysiące wacht
I przestwór wody.
Nie mogę zajrzeć w Twój ciepły świat,
Sól w oczach boli.
a
Ja piorę Ci koszule i skarpety."
d
E
I wtedy się poczułem, jakbym stał
Bez forsy w obcym luksusowym sklepie.
A trzeba było znowu w morze iść -
Bałtyk jesienią całkiem nieźle gwiżdże.
Po wachcie napisałem długi list,
Sam jeszcze przecież nie wiem, czy go wyślę.
Ref:
Na morzu zamieć, na morzu mgła,
F
C
Fale jak domy.
F
C
Na morzu całym tylko ja
F
C
Myślę o Tobie.
d
C
Podzielą nas tysiące wacht
I przestwór wody.
Nie mogę zajrzeć w Twój ciepły świat,
Sól w oczach boli.
Wracałem stamtąd, gdzie zamarza rum
I gdzie nie jesteś pewien żadnej fali.
Mówiłaś: "Znowu nam się zepsuł stół.
Mógłbyś, cholera, wreszcie go naprawić."
Wracałem stąd, gdzie słońce topi wosk,
A myśmy od malarii dygotali.
Mówiłaś: "Znowu mi zamknęli kiosk.
Po bułki muszę biegać znacznie dalej."
Znowu nas dzieli złamany stół,
Nienaprawiony.
Tu moje pół, tam Twoje pół -
Dwie życia strony.
Podzielą nas tysiące wacht
I przestwór wody.
Nie mogę zajrzeć w Twój ciepły świat,
Sól w oczach boli.