Kolejna noc Młody NS
Tekst piosenki
-
1 ocena
Gdy nastaje mrok, otwieram szeroko okno
Rozpalam szluga i patrzę w gwiazdy
Myślę o moim kraju, o jego przyszłości
Jak to będzie wyglądać, czy zmienimy coś na lepsze
Mija kolejny dzień, a tu nic się nie zmienia
Wciąż kłamstwa w telewizji, jak i innych mediach
W naszym rządzie burdel, wciąż pierdolą trzy po trzy
A ja swoim okiem wciąż patrzę w gwiazdy.
I tak co noc, płonie szlug za szlugiem
Mój umysł rozgrzany jak końcówka papierosa
Mija kolejna noc, a tu nic się nie zmienia
A ja wciąż myślę, o mym kraju rozmyślam.
I tak co noc, w myślach kreuję przyszłość
To o co walczymy, wizję naszego świata
Czasem też co będzie jak przegramy
Te bezsenne noce, i zapisany papier.
Płynie czas dalej, chcę coś zrobić dla Ojczyzny
Dla ziemi tej, na której, się urodziłem
Po której chodzę już od szesnastu lat
Bo właśnie to jest cały mój świat
Mam ten rap i te marzenia, to dodaje mi sił
By w tej walce wytrwać, ja walczę słowami.
One mają moc, to mój liryczny atak
Na ten skurwiały system, mego kraju kata.
Mija kolejna noc, a ja walczę umysłem
Na zmianę obmyślam cel i te słowa
Słowa, które, niczym bomba w drobny mak rozwalą
To co mnie otacza, tą skurwiałą demokrację.
Walczę dla mej Ojczyzny, którą kocham nad życie
Którą co dzień niszczy kłamliwy system
Wciąż nas okłamują, Smoleńsk czy Petelicki
Zbrodnie aby utrzymać władzę w swych brudnych rękach.
Mija kolejna noc, a ja wciąż siedząc w oknie
Tworzę liryczną zemstę, za tych którzy polegli
W walce o naszą wolność, wolność naszej Ojczyzny
Wciąż pod protektoratem germańskich zaborców.
Mija kolejna noc, jeszcze jedna i następna
A na mojej ziemi wciąż ten sam syf
Ta sama władza, obca, i zakłamana
Już nie mogę patrzeć, topię wściekłość w atramencie.
I tak co noc, zapisane stosy kartek
I tak co noc, zapełniona popielniczka
Chcę dać wam jakiś przekaz, więc nagrywam swój wokal
Tylko to po mnie zostanie, oprócz gastki mych popiołów.
Nastaje północ, czas położyć się spać
Chociaż jeszcze nie widać blasku nowego świtu
Jutro będzie nowy dzień, a po nim nowa noc
W oknie jak co wieczór wściekłość znowu puszczę z dymem.
Rozpalam szluga i patrzę w gwiazdy
Myślę o moim kraju, o jego przyszłości
Jak to będzie wyglądać, czy zmienimy coś na lepsze
Mija kolejny dzień, a tu nic się nie zmienia
Wciąż kłamstwa w telewizji, jak i innych mediach
W naszym rządzie burdel, wciąż pierdolą trzy po trzy
A ja swoim okiem wciąż patrzę w gwiazdy.
I tak co noc, płonie szlug za szlugiem
Mój umysł rozgrzany jak końcówka papierosa
Mija kolejna noc, a tu nic się nie zmienia
A ja wciąż myślę, o mym kraju rozmyślam.
I tak co noc, w myślach kreuję przyszłość
To o co walczymy, wizję naszego świata
Czasem też co będzie jak przegramy
Te bezsenne noce, i zapisany papier.
Płynie czas dalej, chcę coś zrobić dla Ojczyzny
Dla ziemi tej, na której, się urodziłem
Po której chodzę już od szesnastu lat
Bo właśnie to jest cały mój świat
Mam ten rap i te marzenia, to dodaje mi sił
By w tej walce wytrwać, ja walczę słowami.
One mają moc, to mój liryczny atak
Na ten skurwiały system, mego kraju kata.
Mija kolejna noc, a ja walczę umysłem
Na zmianę obmyślam cel i te słowa
Słowa, które, niczym bomba w drobny mak rozwalą
To co mnie otacza, tą skurwiałą demokrację.
Walczę dla mej Ojczyzny, którą kocham nad życie
Którą co dzień niszczy kłamliwy system
Wciąż nas okłamują, Smoleńsk czy Petelicki
Zbrodnie aby utrzymać władzę w swych brudnych rękach.
Mija kolejna noc, a ja wciąż siedząc w oknie
Tworzę liryczną zemstę, za tych którzy polegli
W walce o naszą wolność, wolność naszej Ojczyzny
Wciąż pod protektoratem germańskich zaborców.
Mija kolejna noc, jeszcze jedna i następna
A na mojej ziemi wciąż ten sam syf
Ta sama władza, obca, i zakłamana
Już nie mogę patrzeć, topię wściekłość w atramencie.
I tak co noc, zapisane stosy kartek
I tak co noc, zapełniona popielniczka
Chcę dać wam jakiś przekaz, więc nagrywam swój wokal
Tylko to po mnie zostanie, oprócz gastki mych popiołów.
Nastaje północ, czas położyć się spać
Chociaż jeszcze nie widać blasku nowego świtu
Jutro będzie nowy dzień, a po nim nowa noc
W oknie jak co wieczór wściekłość znowu puszczę z dymem.