Wiadomość Pan Duże Pe

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
Duże Pe]
Aaaa, yo, aa
Prosto z warszawskich blokowisk
Człowiek, który nie wie co tam robi
I chyba nie będzie wiedział ... nigdy

Coraz słabiej trawię wokół beton i boiska, tartan
Bo nawet gdy na jawie śnię to pryska czar tam
To istna walka z botuliną, brudu podwórek
Nadzieja warta iść pomimo trudu pod górę
Lokacji, które pozostawię z lekkim sercem
Dołuje co dziesiątym sławię setnym wersem
Miejsce Polska, system: brak systemu
Chcę dać memu dziecku lepszy świat, niż temu
Które co dzień widzę z okien dali, jego rodzice
Zanim głupia nienawiść spali jego tętnice
I zaliczę je do generacji siks i cwaniaków
Generacji nic, gdzie miłość, to zakup
To chyba sprawa smaku jak u Herberta
Kolizja na tournee, kompatybilna wersja
Cyfrowe wnętrza, a mego serca analog
Jak Pink Floyd, czy ktoś tu jest, halo

[Refren]
Yo ziomsta, la vie est comme ca, niekiedy kąsa
Ale do końca odwracaj twarz do słońca
x2

[Duże Pe]
Coraz słabiej sobie radzę z nienawiścią podwórz
Temperaturą miejsc, które dziś są w ogniu
Kiedyś agresji było mniej, a dziś to odruch
Porywa bloki, jak zbudzony iskrą podmuch
Wynosi odium, na podium, bo życie
Łatwiej dać złu, niż dobru, widzicie
Bycie złym robi się strasznie modne
Jeżeli tutaj mieszkasz, to znasz ten problem
Dzieciaki rozmieniają tu na drobne przyszłość
Postanawiają brać na świecie odwet myśląc,
Że są tu z misją, że niszczą system
A który z nich potrafi podać jego definicję
Krzyczą "jebać policję", krzyczą najgłośniej
Dwunastolatki z dobrych domów, co z nich wyrośnie
Doradzam pośpiech, nim te miejsca się spalą
Jak Pink Floyd, czy ktoś tu jest, halo

[Refren]
Yo ziomsta, la vie est comme ca, niekiedy kąsa
Ale do końca odwracaj twarz do słońca
x2

[Duże Pe]
Coraz słabiej daję opór bloków priorytetom
Klimatom, które rodzi wokół chory beton
Powoli ginę w tym amoku, i boli mnie to
Jak bardzo cichy bywa spokój w moim getto
Może poniekąd, jestem sam sobie winien
Bo kto nie płynie z prądem, w tej dobie ginie
Może to minie i ten świat mnie uwolni
Od klątwy, którą się stał nonkonformizm
I będę bezwolny, niezdolny do walki
Tak jak wylane z formy, normy lalki
Bite od kalki, serca puste jak balon
Od urodzenia po starość obumierają
Bo choć po szarość dawno nie ma kolejek
Złodzieje nadal pragną zabrać nadzieję
To chyba nie jest sekret gdzie jej szukają
Jak Pink Floyd, czy ktoś tu jest, halo

[Refren]
Yo ziomsta, la vie est comme ca, niekiedy kąsa
Ale do końca odwracaj twarz do słońca

x2




Oceń to opracowanie
anonim