Podwórko Paweł Wójcik
Tekst piosenki
Czarodziejski świat, zasłonięty chmurką,
Ale na nim wciąż małe podwórko...
Zobacz - właśnie w piłkę gramy
Na boisku tuż za kioskiem
Tomek mierzy prosto w bramę
- trafia w okno Nowakowskiej
Potem się tłumaczy
głosem pełnym trwogi
Że chciał przecież dobrze,
lecz mu nieco zeszła z nogi
Darowana psu kanapka
i chłopięcej pokaz siły
Nazrywanych jabłek czapka,
które dojrzeć nie zdążyły
W chowanego cicho-sza
Jak wakacje, to od rana
Mama trochę była zła,
bo znów zdarte są kolana
Nie spałem po nocach,
bo spać nie dawała
miłość, co warkocze
i kokardki miała
Długo się broniłem,
przecież byłem twardy
Ona to zmieniła
i jej dwie kokardy
Nieprzespane noce
i do dzisiaj męka,
gdy wspomnę jej oczy,
tak diabelsko przecież piękne
Dziadek, który zbierał szmaty
Wariat - ubaw był po łokcie
Opowiadał, że przed laty
wyrywali mu paznokcie
Albo pani, ta z piekarni,
czasem dała bochen chleba
Zajadała się dzieciarnia
takim chlebem prosto z nieba
Gdy generał czołgi słał
ręka w łokciu się zginała
Nie wiem czego od nas chciał,
ale wiem, że dostał wała
Tomek strzela nad poprzeczką
Bardzo mocno, rany Boskie
Znów mu z nogi zeszła deczko
Jazgot w oknie Nowakowskiej
Ale na nim wciąż małe podwórko...
Zobacz - właśnie w piłkę gramy
Na boisku tuż za kioskiem
Tomek mierzy prosto w bramę
- trafia w okno Nowakowskiej
Potem się tłumaczy
głosem pełnym trwogi
Że chciał przecież dobrze,
lecz mu nieco zeszła z nogi
Darowana psu kanapka
i chłopięcej pokaz siły
Nazrywanych jabłek czapka,
które dojrzeć nie zdążyły
W chowanego cicho-sza
Jak wakacje, to od rana
Mama trochę była zła,
bo znów zdarte są kolana
Nie spałem po nocach,
bo spać nie dawała
miłość, co warkocze
i kokardki miała
Długo się broniłem,
przecież byłem twardy
Ona to zmieniła
i jej dwie kokardy
Nieprzespane noce
i do dzisiaj męka,
gdy wspomnę jej oczy,
tak diabelsko przecież piękne
Dziadek, który zbierał szmaty
Wariat - ubaw był po łokcie
Opowiadał, że przed laty
wyrywali mu paznokcie
Albo pani, ta z piekarni,
czasem dała bochen chleba
Zajadała się dzieciarnia
takim chlebem prosto z nieba
Gdy generał czołgi słał
ręka w łokciu się zginała
Nie wiem czego od nas chciał,
ale wiem, że dostał wała
Tomek strzela nad poprzeczką
Bardzo mocno, rany Boskie
Znów mu z nogi zeszła deczko
Jazgot w oknie Nowakowskiej