Bukanierska Miłosna Historia Szanty
Tekst piosenki
-
2 oceny
Pośród pól w letni ciepły dzień, usiadłem z miłą mą.
Chwyciłem w ręce skrzypce by jej zagrać piosnkę tą
I kiedy tak jej grałem z uśmiechem rzekła mi:
"Mój ty chłopcze, drogi chłopcze, zostań ze mną"
Gdy byłem jeszcze dzieckiem, mój tato mówił tak:
"Jeżeli życie poznać chcesz, wolności zaznać smak,
Pamiętaj - nigdy nie zakochuj się, unikaj dziewcząt, bo
Całe życie spędzisz wtedy chłopcze w domu."
Pośród pól...
Gdy ojciec mój opuścił dom zostałem tylko sam.
W pamięci miałem słowa te, unikać chciałem dam
Lecz gdy raz usiadłem pośród pól, spotkałem piękność, co
Złotowłosą była, imię miała Sally.
Pośród pól...
Wnet straciłem dla niej głowę, zapomniałem ojca głos.
Pragnąłem się ożenić z nią, podzielić życia los,
I chociaż ona mnie kochała też, jej matka rzekła: "Precz!
Biedny jesteś, lepiej zostaw ją w spokoju!"
Pośród pól...
Z rozpaczy nie wiedziałem, co zrobić z sobą mam.
Ruszyłem więc na morze, by smak żalu zgasić tam.
Wnet bukanierem czort uczynił mnie - piracki wiodłem los
Wreszcie stałem się bogatym kawalerem
Pośród pól...
Po kilku latach w morzu wróciłem niczym król
Ujrzałem mojej miłej dom, gdym kroczył pośród pól
Lecz powitał w progu mnie jej mąż – zapytał: "Kim tyś jest"
W głębi stała z łzami w oczach moja Sally.
Pośród pól...
Usiadłem tak jak kiedyś wśród srebrzystych łąk
Chwyciłem w ręce skrzypce i zagrałem piosnkę tą
Wtedy wreszcie zrozumiałem starego ojca głos
Drogi ojcze, czas mi dzisiaj znów na morze!
Pośród pól w letni ciepły dzień, usiadłem całkiem sam
Chwyciłem w ręce skrzypce i zagrałem piosnkę tą
I kiedy tak ją grałem, usłyszałem cichy szept:
"Mój ty chłopcze, drogi chłopcze, ruszaj w morze".
Chwyciłem w ręce skrzypce by jej zagrać piosnkę tą
I kiedy tak jej grałem z uśmiechem rzekła mi:
"Mój ty chłopcze, drogi chłopcze, zostań ze mną"
Gdy byłem jeszcze dzieckiem, mój tato mówił tak:
"Jeżeli życie poznać chcesz, wolności zaznać smak,
Pamiętaj - nigdy nie zakochuj się, unikaj dziewcząt, bo
Całe życie spędzisz wtedy chłopcze w domu."
Pośród pól...
Gdy ojciec mój opuścił dom zostałem tylko sam.
W pamięci miałem słowa te, unikać chciałem dam
Lecz gdy raz usiadłem pośród pól, spotkałem piękność, co
Złotowłosą była, imię miała Sally.
Pośród pól...
Wnet straciłem dla niej głowę, zapomniałem ojca głos.
Pragnąłem się ożenić z nią, podzielić życia los,
I chociaż ona mnie kochała też, jej matka rzekła: "Precz!
Biedny jesteś, lepiej zostaw ją w spokoju!"
Pośród pól...
Z rozpaczy nie wiedziałem, co zrobić z sobą mam.
Ruszyłem więc na morze, by smak żalu zgasić tam.
Wnet bukanierem czort uczynił mnie - piracki wiodłem los
Wreszcie stałem się bogatym kawalerem
Pośród pól...
Po kilku latach w morzu wróciłem niczym król
Ujrzałem mojej miłej dom, gdym kroczył pośród pól
Lecz powitał w progu mnie jej mąż – zapytał: "Kim tyś jest"
W głębi stała z łzami w oczach moja Sally.
Pośród pól...
Usiadłem tak jak kiedyś wśród srebrzystych łąk
Chwyciłem w ręce skrzypce i zagrałem piosnkę tą
Wtedy wreszcie zrozumiałem starego ojca głos
Drogi ojcze, czas mi dzisiaj znów na morze!
Pośród pól w letni ciepły dzień, usiadłem całkiem sam
Chwyciłem w ręce skrzypce i zagrałem piosnkę tą
I kiedy tak ją grałem, usłyszałem cichy szept:
"Mój ty chłopcze, drogi chłopcze, ruszaj w morze".