Włóczędzy Trio Gintrowski Kaczmarski Łapiński
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
6 ulubionych
Wchodzimy z twarzami zdrowymi od mrozu
Siadamy przy ogniu tańczącym z radości
Ścieramy z nadgarstków odciski powrozów
Wołamy o wino i chleb, i tłustości
Spod ścian patrzą na nas w milczeniu miejscowi
Napięci, na wszystko gotowi
Wchłaniamy łapczywie wielkimi kęsami
Łykamy alkohol aż warczy nam w grdykach
Bekniemy czasami, pierdniemy czasami
Aż z ław w ciepło wzbija się woń wędrownika
płynie pod ściany miejscowych jak ręka
Co mówi - przestańcie się lękać
Co mówi - przestańcie się lękać
Co mówi - przestańcie się lękać
Śpiewamy piosenki o drodze i pracy
O braku pieniędzy i braku miłości
Podnoszą się ze snu miejscowi pijacy
Słuchają oczami rozumnej przeszłości
Ktoś wstanie, podejdzie, zapyta - kto my?
- My dzieci wolności, bezdomne my psy
Przysiądą się stawiać i pytać nieśmiało
Gdzie dobrze, gdzie lepiej, a gdzie pieniądz rośnie?
I plączą się cienie pod niską powałą
I coraz jest ciaśniej i duszniej, i głośniej
Bo oto włóczędzy z przeszłością swą mroczną
Dla ludu się stają wyrocznią
Dla ludu się stają wyrocznią
Dla ludu się stają wyrocznią
Mówimy o wojnach w dalekich krainach
Zmyślamy bogactwa zdobyte, stracone
Słuchają jak mszy, dolewają nam wina
I dziewki przysiądą się też, ośmielone
Do ognia dorzuci przebiegły gospodarz:
Noc długa korzyści mu doda
Rozgrzani, snujemy niezwykłą opowieść
Zazdroszcząc im tego, że tacy ciekawi
Choć mają, co każdy tak chciałby mieć człowiek
A za - byle co - już gotowi zastawić
By włóczyć się, szukać i błądzić jak my
I żyć bez pór roku, bez nocy i dni
I żyć bez pór roku, bez nocy i dni
I żyć bez pór roku, bez nocy i dni
Pijemy i każdy już ma coś na oku -
Ten nocleg w piekarni, ten pannę piersiastą
Świt znajdzie nas znowu za miastem na stoku
Gdzie nikt tak naprawdę nic nie ma na własność
A wam pozostanie piosenka i sny:
"My dzieci wolności, bezdomne my psy..."
a
Siadamy przy ogniu tańczącym z radości
F
a
Ścieramy z nadgarstków odciski powrozów
F
a
Wołamy o wino i chleb, i tłustości
E9
E
E9
E
Spod ścian patrzą na nas w milczeniu miejscowi
F
E
Napięci, na wszystko gotowi
F
E
Wchłaniamy łapczywie wielkimi kęsami
a
Łykamy alkohol aż warczy nam w grdykach
F
a
Bekniemy czasami, pierdniemy czasami
F
a
Aż z ław w ciepło wzbija się woń wędrownika
E9
E
E9
E
płynie pod ściany miejscowych jak ręka
F
E
Co mówi - przestańcie się lękać
F
E
Co mówi - przestańcie się lękać
a
Co mówi - przestańcie się lękać
a
Śpiewamy piosenki o drodze i pracy
O braku pieniędzy i braku miłości
Podnoszą się ze snu miejscowi pijacy
Słuchają oczami rozumnej przeszłości
Ktoś wstanie, podejdzie, zapyta - kto my?
- My dzieci wolności, bezdomne my psy
Przysiądą się stawiać i pytać nieśmiało
Gdzie dobrze, gdzie lepiej, a gdzie pieniądz rośnie?
I plączą się cienie pod niską powałą
I coraz jest ciaśniej i duszniej, i głośniej
Bo oto włóczędzy z przeszłością swą mroczną
Dla ludu się stają wyrocznią
Dla ludu się stają wyrocznią
Dla ludu się stają wyrocznią
Mówimy o wojnach w dalekich krainach
Zmyślamy bogactwa zdobyte, stracone
Słuchają jak mszy, dolewają nam wina
I dziewki przysiądą się też, ośmielone
Do ognia dorzuci przebiegły gospodarz:
Noc długa korzyści mu doda
Rozgrzani, snujemy niezwykłą opowieść
Zazdroszcząc im tego, że tacy ciekawi
Choć mają, co każdy tak chciałby mieć człowiek
A za - byle co - już gotowi zastawić
By włóczyć się, szukać i błądzić jak my
I żyć bez pór roku, bez nocy i dni
I żyć bez pór roku, bez nocy i dni
I żyć bez pór roku, bez nocy i dni
Pijemy i każdy już ma coś na oku -
Ten nocleg w piekarni, ten pannę piersiastą
Świt znajdzie nas znowu za miastem na stoku
Gdzie nikt tak naprawdę nic nie ma na własność
A wam pozostanie piosenka i sny:
"My dzieci wolności, bezdomne my psy..."