Jestem inny, całkiem inny Wiesław Michnikowski
Tekst piosenki
Widząc mych oczu wyraz niewinny
nikt z państwa nie przypuszcza że
jestem inny całkiem inny
wulkan sił we mnie wre
coś mnie gnębi coś tu w głębi
kłębi się na dnie
i choć na ten stan nie wskazuje
powierzchowności mojej żaden rys
wciąż coś zbiera i pulsuje
powołanie jakieś czuję więc rozpędzam się
i już za chwilę to mija mi
czasem już jestem tuż
czasem już prawie uszczknąłem coś i nagle jak na złość
na nic ten zryw i skok
bo choć płonie mi wzrok
zawsze coś mówi mi stop
widząc
wi
widząc niewinny wyraz mej buzi
nikt z państwa nie przypuszcza tu
że się zwierzę we mnie budzi
i choć mija to mi
straszę czasem biednych ludzi
bo jest tutaj jeden taki który mnie terroryzuje
zmusza mnie wypędza mnie na estradę mówi musisz i koniec
wycofajko odpadam
i choć na ten stan nie wskazuję
powierzchowności mojej żaden rys
gdy powabną ujrzę panią
niby żbik się rzucam za nią
i doganiam ją
i już za chwilę to mija mi
patrząc w mych oczu błękit przeczysty
nikt z państwa nie przepuszcza tu
że od dziecka już artystą tatuś zrobić mnie chciał
miałem dawać z siebie wszystko
miałem wzniecać szał
już od trzech minut jestem na scenie
a ciągle jeszcze wiara we mnie tkwi
że rozbawię was szalenie
wasze troski w śmiech zamienię
nagle widzę was
i już za chwilę to mija mi
nikt z państwa nie przypuszcza że
jestem inny całkiem inny
wulkan sił we mnie wre
coś mnie gnębi coś tu w głębi
kłębi się na dnie
i choć na ten stan nie wskazuje
powierzchowności mojej żaden rys
wciąż coś zbiera i pulsuje
powołanie jakieś czuję więc rozpędzam się
i już za chwilę to mija mi
czasem już jestem tuż
czasem już prawie uszczknąłem coś i nagle jak na złość
na nic ten zryw i skok
bo choć płonie mi wzrok
zawsze coś mówi mi stop
widząc
wi
widząc niewinny wyraz mej buzi
nikt z państwa nie przypuszcza tu
że się zwierzę we mnie budzi
i choć mija to mi
straszę czasem biednych ludzi
bo jest tutaj jeden taki który mnie terroryzuje
zmusza mnie wypędza mnie na estradę mówi musisz i koniec
wycofajko odpadam
i choć na ten stan nie wskazuję
powierzchowności mojej żaden rys
gdy powabną ujrzę panią
niby żbik się rzucam za nią
i doganiam ją
i już za chwilę to mija mi
patrząc w mych oczu błękit przeczysty
nikt z państwa nie przepuszcza tu
że od dziecka już artystą tatuś zrobić mnie chciał
miałem dawać z siebie wszystko
miałem wzniecać szał
już od trzech minut jestem na scenie
a ciągle jeszcze wiara we mnie tkwi
że rozbawię was szalenie
wasze troski w śmiech zamienię
nagle widzę was
i już za chwilę to mija mi