Mazur Małysz Andrzej Rosiewicz
Tekst piosenki
-
1 ocena
Do mazura ochoczo, do Strasznego Dworu(?)
Wieczór będzie dziś w tańcu, tańcu i humoru będzie
Nagle wszyscy oniemieli i nastała cisza
Rzucili się do telewizorów oglądać Małysza
Po rozbiegu i z progu ruszył jak lawina
Rzucił ciało w przepaść białą
Dusze oddał, oddał Bogu
Zima jeszcze w górach stała, wiosna już w dolinach
Wtedy się ballada biała (w Tychy?) nam zaczyna
Kiedy do Małysza zastukał psycholog
Małysz go przywitał i chlebem i solą
A on wtedy go umocnił, duchowo pokrzepił
I innego nam Małysza wnet w śniegu ulepił
Mały Małysz, a przecież radość taka wielka
Skoczył Małysz, już niebo niesie go na szelkach niesie
I jak tu nie wierzyć w cuda, lud oczy przeciera
Kiedy widać, że Małysza góra tak popiera
Mały Małysza, a przecież radość taka wielka
Skoczył Małysz, już niebo, już niesie go na szelkach
I jak tu nie wierzyć w cuda, lud oczy przeciera
Kiedy widać, że Małysza niebo tak popiera!
Potem do Małysza przybył ornitolog
Całą noc fruwali, aż się nie wyspali
Rano Adam zapamiętał najważniejszą z uwag
Teraz wiedział, że jest ptakiem i że może fruwać
Czy to sokół skrzydlaty, czy to orzeł biały
Czy to książę obłoków, czy to król białego stoku
Sto lat, sto lat, niech nam żyje, panuje najjaśniej
Niech nam gwiazda pomyślności nigdy nie zagaśnie
Kiedy Adam skoczy i płynie po ekranie
Wtedy jakby nie dotyczy go to ziemskie przyciąganie
Gdy się Adam unosi, szybuje namiętnie
Potem jakby ląduje, ale przecież dość niechętnie
A więc trener Tajner wpadł na pomysł nowy
Żeby w locie miał telefon komórkowy
Żeby mógł go na bieżąco, gdy Adam się wzbrania
By Adama mógł zachęcać już do lądowania
Kiedy Adam frunie i lekko się unosi
Wtedy trener dzwoni i Adama prosił
Żeby Adam już lądował i że prosi żona
A co będzie, jeśli Adam nie da się przekonać?
I poleci sobie tam do ciepłych krajów
Wróci z bocianami w kwietniu albo w maju
Tak jak leci polski bocian, do Afryki leci
Po to tylko by murzyni też mogli mieć dzieci
Gdy powróci tu wiosną na ojczyzny łono
Przywita się z córką, przywita się z żoną przywita
I niech naród (…?)
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza mają
Gdy powróci tu wiosną na ojczyzny łono
Przywita się z córką, przywita się z żoną przywita
I niech naród (…?)
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza mają
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza mają
Iż Małysza, iż mają
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza iż mają
Hejże ha, hejże ha!
Hejże ha, hejże ha!
Hejże ha, hejże ha!
Hejże ha, hejże ha!
Hejże ha!!!
Wieczór będzie dziś w tańcu, tańcu i humoru będzie
Nagle wszyscy oniemieli i nastała cisza
Rzucili się do telewizorów oglądać Małysza
Po rozbiegu i z progu ruszył jak lawina
Rzucił ciało w przepaść białą
Dusze oddał, oddał Bogu
Zima jeszcze w górach stała, wiosna już w dolinach
Wtedy się ballada biała (w Tychy?) nam zaczyna
Kiedy do Małysza zastukał psycholog
Małysz go przywitał i chlebem i solą
A on wtedy go umocnił, duchowo pokrzepił
I innego nam Małysza wnet w śniegu ulepił
Mały Małysz, a przecież radość taka wielka
Skoczył Małysz, już niebo niesie go na szelkach niesie
I jak tu nie wierzyć w cuda, lud oczy przeciera
Kiedy widać, że Małysza góra tak popiera
Mały Małysza, a przecież radość taka wielka
Skoczył Małysz, już niebo, już niesie go na szelkach
I jak tu nie wierzyć w cuda, lud oczy przeciera
Kiedy widać, że Małysza niebo tak popiera!
Potem do Małysza przybył ornitolog
Całą noc fruwali, aż się nie wyspali
Rano Adam zapamiętał najważniejszą z uwag
Teraz wiedział, że jest ptakiem i że może fruwać
Czy to sokół skrzydlaty, czy to orzeł biały
Czy to książę obłoków, czy to król białego stoku
Sto lat, sto lat, niech nam żyje, panuje najjaśniej
Niech nam gwiazda pomyślności nigdy nie zagaśnie
Kiedy Adam skoczy i płynie po ekranie
Wtedy jakby nie dotyczy go to ziemskie przyciąganie
Gdy się Adam unosi, szybuje namiętnie
Potem jakby ląduje, ale przecież dość niechętnie
A więc trener Tajner wpadł na pomysł nowy
Żeby w locie miał telefon komórkowy
Żeby mógł go na bieżąco, gdy Adam się wzbrania
By Adama mógł zachęcać już do lądowania
Kiedy Adam frunie i lekko się unosi
Wtedy trener dzwoni i Adama prosił
Żeby Adam już lądował i że prosi żona
A co będzie, jeśli Adam nie da się przekonać?
I poleci sobie tam do ciepłych krajów
Wróci z bocianami w kwietniu albo w maju
Tak jak leci polski bocian, do Afryki leci
Po to tylko by murzyni też mogli mieć dzieci
Gdy powróci tu wiosną na ojczyzny łono
Przywita się z córką, przywita się z żoną przywita
I niech naród (…?)
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza mają
Gdy powróci tu wiosną na ojczyzny łono
Przywita się z córką, przywita się z żoną przywita
I niech naród (…?)
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza mają
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza mają
Iż Małysza, iż mają
Iż Polacy dumni tacy, iż Małysza iż mają
Hejże ha, hejże ha!
Hejże ha, hejże ha!
Hejże ha, hejże ha!
Hejże ha, hejże ha!
Hejże ha!!!