Sierotka Irena Kwiatkowska
Tekst piosenki
I
Isia ma tatusia,
Busia - mamusię,
Cicia - ciocię, Zosia - stryja,
ja jestem niczyja
We dnie sama,
w nocy sama,
ciemna brama,
wołam: - Mama!
Biedna sierotka,
maskotka, idiotka,
tata zginął, mama w Kopenhadze,
cóż ja na to poradzę?
II
Inne dzieci mają hulajnogi,
gwiazdkę w niebie, w proszku mleko,
ja nie mam niczego
W nocy ponuro, we dnie biuro,
łza mi płynie po maszynie,
Pisze: sierotka, maskotka, idiotka
tata zginął, mama w Kopenhadze,
cóż ja na to poradzę?
III
Raz mi się podobał pewien poeta,
co tak głośno recytował,
aż spadła roleta
rzekł mi: - Jest pani z portretu Goi,
lecz niech się pani,
rzekł, nic nie boi.
Jutro, proszę pani, dostanę przydział,
czegoś podobnego jeszczem nie widział.
Nawet zajączki, nawet pajączki
lubię popieścić nóżki i rączki,
nawet o chłodzie, nawet o głodzie
wszystko się, proszę pani, kocha w przyrodzie.
więc niechże pani się w sobie przełamie,
mama w Kopenhadze, cóż to szkodzi mamie?
Będą dla ciebie gwiazdkę i mlekiem,
byłaś dziewicą, będziesz człowiekiem.
Ja cię poprowadzę pewną drogą,
będą twoją wierną hulajnogą.
Na cóż ma zwiędnąć ta śliczna szyja,
po cóż, sierotko, masz skonać niczyja?
Zastąpię tobie mamę i stryja -
w ten sposób mnie natrajlował:
Biedną sierotkę,
maskotkę, idiotkę,
tata zginął, mama w Kopenhadze,
cóż ja na to poradzę?
Wyszedł rano, bardzo wcześnie
a ja ciągle byłam jak we śnie...
Nagle - patrzę: nie ma - "Omega”,
a ze ściany ścienny (fiut!) zegar;
puszka z mięsem pod kredensem,
jedna płyta znakomita,
jedwab (dwa metry),
cztery swetry,
trzy rowery, cztery pullovery;
znikł medalion z taką konwalią,
szmaragd z Jawy, osiem kilo kawy,
jeszcze baleron wisiał na haku,
jeden Matejko i dwóch Kossaków,
i 2000 dolarów.
Biedna sierotka,
maskotka, idiotka -
tata zginął, mama w Kopenhadze,
cóż ja na to poradzę?
Isia ma tatusia,
Busia - mamusię,
Cicia - ciocię, Zosia - stryja,
ja jestem niczyja
We dnie sama,
w nocy sama,
ciemna brama,
wołam: - Mama!
Biedna sierotka,
maskotka, idiotka,
tata zginął, mama w Kopenhadze,
cóż ja na to poradzę?
II
Inne dzieci mają hulajnogi,
gwiazdkę w niebie, w proszku mleko,
ja nie mam niczego
W nocy ponuro, we dnie biuro,
łza mi płynie po maszynie,
Pisze: sierotka, maskotka, idiotka
tata zginął, mama w Kopenhadze,
cóż ja na to poradzę?
III
Raz mi się podobał pewien poeta,
co tak głośno recytował,
aż spadła roleta
rzekł mi: - Jest pani z portretu Goi,
lecz niech się pani,
rzekł, nic nie boi.
Jutro, proszę pani, dostanę przydział,
czegoś podobnego jeszczem nie widział.
Nawet zajączki, nawet pajączki
lubię popieścić nóżki i rączki,
nawet o chłodzie, nawet o głodzie
wszystko się, proszę pani, kocha w przyrodzie.
więc niechże pani się w sobie przełamie,
mama w Kopenhadze, cóż to szkodzi mamie?
Będą dla ciebie gwiazdkę i mlekiem,
byłaś dziewicą, będziesz człowiekiem.
Ja cię poprowadzę pewną drogą,
będą twoją wierną hulajnogą.
Na cóż ma zwiędnąć ta śliczna szyja,
po cóż, sierotko, masz skonać niczyja?
Zastąpię tobie mamę i stryja -
w ten sposób mnie natrajlował:
Biedną sierotkę,
maskotkę, idiotkę,
tata zginął, mama w Kopenhadze,
cóż ja na to poradzę?
Wyszedł rano, bardzo wcześnie
a ja ciągle byłam jak we śnie...
Nagle - patrzę: nie ma - "Omega”,
a ze ściany ścienny (fiut!) zegar;
puszka z mięsem pod kredensem,
jedna płyta znakomita,
jedwab (dwa metry),
cztery swetry,
trzy rowery, cztery pullovery;
znikł medalion z taką konwalią,
szmaragd z Jawy, osiem kilo kawy,
jeszcze baleron wisiał na haku,
jeden Matejko i dwóch Kossaków,
i 2000 dolarów.
Biedna sierotka,
maskotka, idiotka -
tata zginął, mama w Kopenhadze,
cóż ja na to poradzę?