Real Friends Michał Wojtek

Tekst piosenki

  • Tekst piosenki Redakcja
[Zwrotka 1]
Po pierwsze, nie śmigam w białej koszulce z sercem
Która miałaby mnie łączyć z kierunkowym 71
Nawet jeśli wezmę zleję cię na mieście
Nie oznacza to, że zmieniłem podejście, ale tęsknię
Wrocław - poproszę ulgowy bilet
Tak mocno kocham to miasto jak go kurwa nienawidzę
Tak mocno się pozmieniało, że nie wiem, do czego bliżej mam
Szczęście, że jeszcze kilku z Was i rodzinę tam
Coraz bliższy jest mi dosłowny sens zdania
"Wracać na stare śmieci"
A ja do tych starych śmieci nie chcę wracać
Oni sami by woleli, żebym ich polecił
Wielu z nich by wolało, żebym wracał
Wielu by wolało klaskać, patrzeć, jak się staczam
Gdyby nie Ci, których doceniłem później
Miałbym dalej prochy w urynie, a potem w urnie
Co Ty wiesz, nie przesadzam
To juz nie była zabawa, chociaż niejeden się śmiał tam
Potem każda kurwa morda lojalna
Ciekawe, czemu żadna z Was nie odwiedza w szpitalach
Więc z czystym sumieniem mówię "Nara"
Jak widzę, że chcecie uwalniać mnie w swoich hasztagach
Moje miasto stoi za mną, nabrało dwuznaczność
Cóż, chyba zbieram żniwa za dualność
Cóż, widać miałem się z czego leczyć
Jak mówiłem, że się rozdwajam, to nie chcieli wierzyć

[Refren: Kanye West]
Real friends
I guess I get what I deserve, don't I?
Word on the streets is they ain't heard from him
I guess I get what I deserve, don't I?
Talked down on my name, throwed dirt on him

[Zwrotka 2]
We wrześniu po przypale, słowa nie powiedziałem
To skrzywiona moralność, sam nie wierzę, że się chwalę tym
Jak masz wątpliwości, że się nie bałem
To przypomnij sobie tamtą akcję z gumą na ścianie
Potem nadszedł październik - szpitale
Zdawałem sobie sprawę, że nie ogarniamy wcale
Ja zajebałem szkołę, Ty też zajebałeś prawie
To nie żaden przytyk, jak ktoś grzał, to nie ogarnie
Wracając, w kwietniu wpada mi list nagle
Na wezwanie miałem stawić się w sądzie
Warto nadmienić, że już miałem osiemnastkę
Czytaj - na leczeniu byłem totalnie dobrowolnie
Do wyboru dwie drogi - albo trzymać wersję tamtą
Albo przerwać kłamstwo, zostawić to bagno
Nic mi nie groziło, Tobie nawet nie kurator
Taki z nas hardkor był jak z UMC Embargo
Pierdole wasz street credit, stukrotnie
Wy mówcie - rozjebałem, a ja wiem, że pomogłem
Pierdole wasz street credit, wreszcie
Postąpiłem lojalnie, nie tak jak wy wobec mnie




Oceń to opracowanie
anonim