Wyznanie Świadka Michał Wojtek
Tekst piosenki
[Intro: Michał Wojtek]
Poza tym, że zarzucałem za wiele
Nie mam sobie za wiele do zarzucenia
Zawsze znajdzie się coś, by wywlekać
Obrócić z prawa do lewa
Obrócić z lewa do prawa
Poczuwam się, by przed wami zeznawać
Ludzie lubią gadać, gadać, hm, sensacja zgotowana
Bardziej żyją moim życiem niż swoim, karmię tym ego
Chcecie wiedzieć jak było? To powiem
Nie mam się już wstydzić czego
[Zwrotka 1: Michał Wojtek]
Akcja 2014, był wrzesień, każdy na przypale, ja też, ej
Szliśmy na imprezę 71, ja *pik* ludzie na mieście
Miejsce - Alibi, jeden z klubów, za drogo wejście
Zbędne jest alibi, za małe ślady, emury i fetę, przejście
Teraz było nas sporo, znałem dwóch, reszta była obok
Reszta liczyła na farta, spoiler: reszta go miała
Naszej trójce go zabrakło ewidentnie
Nikt z nas nie wykazał się refleksem
Lipa, światła niebieskie
Migają z czerwonym naprzemiennie
Pięciu: dwóch randomów, nasza trójka skuci
Dwóch randomów wypuścili na komendzie sprutych
My zbyt wysoko, by się przejąć
Rano wypuścili nas i oddali należność
[Zwrotka 2: Michał Wojtek]
Sprawa została otwarta
Wspólna wersja wydarzeń to kłamstwa
Ustaliliśmy je za dnia, usta miały się już zatkać
Miałem high life względny, teraz wiem, że błędny
Październik znów akcja, bad trip
Do tej pory się topię w jego śladach
Potem szpital, żaden real friend nie wpadł spytać o stan
Za to kiedym wypadł, każdy proponował jointa
I nie tylko, minęły dwa dni
Ćpałem shit, przez który nie padłem prawie
Fartem tu jestem dalej, bo się zgodziłem na terapię
Lojalność? Śmieszna sprawa, nie? Względna sprawa, nie?
Ma mnie zjadać sumienie, że was olałem? W sumie nie
Zerwałem kontakt z wami, bo mózg mi sprali
Przecież to proste
Każdy mój ruch zmieniacie w plotę
Z tęsknoty nie chcecie zapomnieć, wracam
Informacja: masz sprawę umorzoną przez terapię
Nie to, co *pik*, nie to, co *pik*
Sprawy otwarte, cóż, nie mój problem, do czasu
Konkretnie do kwietnia
Miałem się stawić do świadka do zeznań
Rozterka? Czułem się, jakbym miał się rozerwać
[Zwrotka 3: Michał Wojtek]
W sumie to nie groziło mi nic, miałem immunitet
Bo się starałem o dobrą opinię
Zeznania nie były kartą przetargową
A świadomością, że z tym skończyłem
Były czystym sumieniem i wiedzą, że wiem co to prawda
Mogłem dalej kryć ćpanie i samemu wikłać się w kłamstwa
Ale nie chciałem, nie po to kończyłem terapię teraz, by ściemniać
Kilka dni później dałem im znać, że złamałem zasadę milczenia
Omertà, teraz też mówię to wszystko prosto od serca
Jeśli myślisz, że zrobiłem źle, to powiedz, że Wojtek rozjebał (się)
Sprawa po kościach się rozeszła, już mówiłem, że mała porcja
Nikt nie pływa w konsekwencjach, nieźle podkręcona plotka
Zrozum, przeszedłem przez to, wiem sam, jak kurewsko to boli
Po tym miałem wszystkim miałem przejść obojętnie?
Ty sam co byś zrobił, co?
Poza tym, że zarzucałem za wiele
Nie mam sobie za wiele do zarzucenia
Zawsze znajdzie się coś, by wywlekać
Obrócić z prawa do lewa
Obrócić z lewa do prawa
Poczuwam się, by przed wami zeznawać
Ludzie lubią gadać, gadać, hm, sensacja zgotowana
Bardziej żyją moim życiem niż swoim, karmię tym ego
Chcecie wiedzieć jak było? To powiem
Nie mam się już wstydzić czego
[Zwrotka 1: Michał Wojtek]
Akcja 2014, był wrzesień, każdy na przypale, ja też, ej
Szliśmy na imprezę 71, ja *pik* ludzie na mieście
Miejsce - Alibi, jeden z klubów, za drogo wejście
Zbędne jest alibi, za małe ślady, emury i fetę, przejście
Teraz było nas sporo, znałem dwóch, reszta była obok
Reszta liczyła na farta, spoiler: reszta go miała
Naszej trójce go zabrakło ewidentnie
Nikt z nas nie wykazał się refleksem
Lipa, światła niebieskie
Migają z czerwonym naprzemiennie
Pięciu: dwóch randomów, nasza trójka skuci
Dwóch randomów wypuścili na komendzie sprutych
My zbyt wysoko, by się przejąć
Rano wypuścili nas i oddali należność
[Zwrotka 2: Michał Wojtek]
Sprawa została otwarta
Wspólna wersja wydarzeń to kłamstwa
Ustaliliśmy je za dnia, usta miały się już zatkać
Miałem high life względny, teraz wiem, że błędny
Październik znów akcja, bad trip
Do tej pory się topię w jego śladach
Potem szpital, żaden real friend nie wpadł spytać o stan
Za to kiedym wypadł, każdy proponował jointa
I nie tylko, minęły dwa dni
Ćpałem shit, przez który nie padłem prawie
Fartem tu jestem dalej, bo się zgodziłem na terapię
Lojalność? Śmieszna sprawa, nie? Względna sprawa, nie?
Ma mnie zjadać sumienie, że was olałem? W sumie nie
Zerwałem kontakt z wami, bo mózg mi sprali
Przecież to proste
Każdy mój ruch zmieniacie w plotę
Z tęsknoty nie chcecie zapomnieć, wracam
Informacja: masz sprawę umorzoną przez terapię
Nie to, co *pik*, nie to, co *pik*
Sprawy otwarte, cóż, nie mój problem, do czasu
Konkretnie do kwietnia
Miałem się stawić do świadka do zeznań
Rozterka? Czułem się, jakbym miał się rozerwać
[Zwrotka 3: Michał Wojtek]
W sumie to nie groziło mi nic, miałem immunitet
Bo się starałem o dobrą opinię
Zeznania nie były kartą przetargową
A świadomością, że z tym skończyłem
Były czystym sumieniem i wiedzą, że wiem co to prawda
Mogłem dalej kryć ćpanie i samemu wikłać się w kłamstwa
Ale nie chciałem, nie po to kończyłem terapię teraz, by ściemniać
Kilka dni później dałem im znać, że złamałem zasadę milczenia
Omertà, teraz też mówię to wszystko prosto od serca
Jeśli myślisz, że zrobiłem źle, to powiedz, że Wojtek rozjebał (się)
Sprawa po kościach się rozeszła, już mówiłem, że mała porcja
Nikt nie pływa w konsekwencjach, nieźle podkręcona plotka
Zrozum, przeszedłem przez to, wiem sam, jak kurewsko to boli
Po tym miałem wszystkim miałem przejść obojętnie?
Ty sam co byś zrobił, co?