Aureole Bezczel
Tekst piosenki
Mam już dość hipokryzji, tego gówna jebanego, zobacz
Skillsy? Kurwa, nie wymawiaj nawet tego słowa
Beef? Dla pieniędzy każdy z nich ci baśnie opowie
Realiści, Jędrek we własnej osobie
To żaden diss, bo żaden z was nie odpowie
Tu każdy jeden mój punch to wasz walkover
Game over, spalę ich jak Gandi Ganda blanta
A takiego flow nie kupią nawet w sklepie u Lelanda Gaunta
Połowa raperów, którymi ty się podniecasz
Jebani hipokryci poklepujący się po plecach
Pod publikę nawijają, że nie nawijają pod publikę
Do własnego gniazda srają, zdradzają muzykę
Odcinam się od nich, nie chce mi się z nimi gadać, przebywać w ich towarzystwie
Układać się i udawać, że wszystko w porządku
Każda kurwa ma do siebie to, że dupy daje
Za frajer i z dupy faje bierze
Ref. x2
Hipokryzja jest naturą ludzką
I nikt tu kurwa nie jest święty
Całą prawdę o każdym zna tylko lustro
Aureole gasną jak skręty
Znałem paru raperów, może ich znasz też
Jedyne co tu w nich prawdziwe to druga twarz
Wiesz, God Bless polską scenę hip-hop'ową
A - w jakim świecie żyją, B - jaki hip-hop robią
Nie mam zamiaru do pokory zmuszać chamstwem
Ale prawda z ich ust w moich chorych uszach jest kłamstwem
Tacy jak oni po nas raczej nie zapalą zniczy
Przyjdzie czas, bracie, zobaczysz, zostaną z niczym
Nic się już dla nich nie liczy, byleby być rich
Jak Richie Rich, liczyć kwit, celebryci? Bitch, please
Scena to kurtyzana, powoli dziwką się staje
Bo zamiast handlować rapem woli cipą za frajer
I czy to coś tu nie gra, czy mi się tylko wydaje
Że co drugi chce mieć prawdę, naprawdę tylko udaje
Do robienia pod publikę nie przyzna się z musu
Choć pisze swe wersy non stop przez pryzmat twych uszu
Ref. x2
Hipokryzja jest naturą ludzką
I nikt tu kurwa nie jest święty
Całą prawdę o każdym zna tylko lustro
Aureole gasną jak skręty
Nienawidzę raperów i tego środowiska
A ty weź mnie kurwa znielub za to, że umiem się przyznać
Hipokryzja jest naturą ludzką i nie chodzi o rap tu
Kilka wymieszanych z wódką niewygodnych faktów
Nikt tu nie jest święty, każdy ma coś za uszami
Każdy z nas jest jebnięty, dzieciaku, się załóż z nami
Hipokryzja przez prawdy pryzmat, paradoks
Bo ci szczerzy jednak potrafią się do niej przyznać
Sam nie raz zgrywam tak, że się brzydzę sam sobą
Kiedy zdarza mi się tak, że nie fair gram
No bo szpony moralniaka zaciskają moją szyję
Gdy się budzę skacowany, choć mówiłem, że nie piję
Ci nieskazitelni, no żesz, kurwa, ja pierdolę
Jeszcze im w ogniu piekielnym spłoną kurwa aureole
Pilnują twego cienia, chociaż sami nie są lepsi
Ostatni do prawdy mówienia, do oceniania pierwsi
Ref. x2
Hipokryzja jest naturą ludzką
I nikt tu kurwa nie jest święty
Całą prawdę o każdym zna tylko lustro
Aureole gasną jak skręty
Skillsy? Kurwa, nie wymawiaj nawet tego słowa
Beef? Dla pieniędzy każdy z nich ci baśnie opowie
Realiści, Jędrek we własnej osobie
To żaden diss, bo żaden z was nie odpowie
Tu każdy jeden mój punch to wasz walkover
Game over, spalę ich jak Gandi Ganda blanta
A takiego flow nie kupią nawet w sklepie u Lelanda Gaunta
Połowa raperów, którymi ty się podniecasz
Jebani hipokryci poklepujący się po plecach
Pod publikę nawijają, że nie nawijają pod publikę
Do własnego gniazda srają, zdradzają muzykę
Odcinam się od nich, nie chce mi się z nimi gadać, przebywać w ich towarzystwie
Układać się i udawać, że wszystko w porządku
Każda kurwa ma do siebie to, że dupy daje
Za frajer i z dupy faje bierze
Ref. x2
Hipokryzja jest naturą ludzką
I nikt tu kurwa nie jest święty
Całą prawdę o każdym zna tylko lustro
Aureole gasną jak skręty
Znałem paru raperów, może ich znasz też
Jedyne co tu w nich prawdziwe to druga twarz
Wiesz, God Bless polską scenę hip-hop'ową
A - w jakim świecie żyją, B - jaki hip-hop robią
Nie mam zamiaru do pokory zmuszać chamstwem
Ale prawda z ich ust w moich chorych uszach jest kłamstwem
Tacy jak oni po nas raczej nie zapalą zniczy
Przyjdzie czas, bracie, zobaczysz, zostaną z niczym
Nic się już dla nich nie liczy, byleby być rich
Jak Richie Rich, liczyć kwit, celebryci? Bitch, please
Scena to kurtyzana, powoli dziwką się staje
Bo zamiast handlować rapem woli cipą za frajer
I czy to coś tu nie gra, czy mi się tylko wydaje
Że co drugi chce mieć prawdę, naprawdę tylko udaje
Do robienia pod publikę nie przyzna się z musu
Choć pisze swe wersy non stop przez pryzmat twych uszu
Ref. x2
Hipokryzja jest naturą ludzką
I nikt tu kurwa nie jest święty
Całą prawdę o każdym zna tylko lustro
Aureole gasną jak skręty
Nienawidzę raperów i tego środowiska
A ty weź mnie kurwa znielub za to, że umiem się przyznać
Hipokryzja jest naturą ludzką i nie chodzi o rap tu
Kilka wymieszanych z wódką niewygodnych faktów
Nikt tu nie jest święty, każdy ma coś za uszami
Każdy z nas jest jebnięty, dzieciaku, się załóż z nami
Hipokryzja przez prawdy pryzmat, paradoks
Bo ci szczerzy jednak potrafią się do niej przyznać
Sam nie raz zgrywam tak, że się brzydzę sam sobą
Kiedy zdarza mi się tak, że nie fair gram
No bo szpony moralniaka zaciskają moją szyję
Gdy się budzę skacowany, choć mówiłem, że nie piję
Ci nieskazitelni, no żesz, kurwa, ja pierdolę
Jeszcze im w ogniu piekielnym spłoną kurwa aureole
Pilnują twego cienia, chociaż sami nie są lepsi
Ostatni do prawdy mówienia, do oceniania pierwsi
Ref. x2
Hipokryzja jest naturą ludzką
I nikt tu kurwa nie jest święty
Całą prawdę o każdym zna tylko lustro
Aureole gasną jak skręty