Wiosenny cukiernik Bronisław Opałko
Tekst piosenki
To był bardzo wiosenny cukiernik,
lubił śpiewać basem przy pracy,
jego torty to nie były zwykłe torty,
lecz radosne waniliowe poematy.
Aż raz strasznej się nabawił alergii.
może sprawił to alkohol, może nerwy,
cisnął w kąt worek mąki i wypiekacz
i rozpłakał się nad losem człowieka.
Księżycową pustką tchnął warsztat,
a on grał Vivaldiego i Brahmsa,
zaś klientom kiszki grały marsza
i płonęła w nich szewska pasja.
Życie jest słodkie, każdy wie,
jak lukrowany piernik,
więc do roboty pan się weź,
panie cukiernik.
Czyś pan jest wąż, czy święty mąż,
jak ten Kopernik,
to świata pan nie zmienił w ząb,
panie cukiernik.
Pana jest stać, taka go mać,
bez łobuzerii,
żeby na workach złota spać,
panie cukiernik.
Lecz wystarczał błękitny Picasso
albo wiersz Jasnorzewsko-Pawlikowski,
a już coś go chwytało za gardło
i we łzach własnych brodził po kostki.
Sztuka jako życia namiastka,
cukier puder w śnieżnej zamieci,
a tam gdzie żyje szczęśliwy ciastkarz,
tam i ludziom jest lepiej na świecie.
Życie jest słodkie, każdy wie,
jak lukrowany piernik,
więc do roboty pan się weź,
panie cukiernik.
Czyś pan jest wąż, czy święty mąż,
jak ten Kopernik,
to świata pan nie zmienił w ząb,
panie cukiernik.
Pana jest stać, taka go mać,
bez łobuzerii,
żeby na workach złota spać,
panie cukiernik.
Ha ha ha ha ha, panie cukiernik...
Panie cukiernik!
lubił śpiewać basem przy pracy,
jego torty to nie były zwykłe torty,
lecz radosne waniliowe poematy.
Aż raz strasznej się nabawił alergii.
może sprawił to alkohol, może nerwy,
cisnął w kąt worek mąki i wypiekacz
i rozpłakał się nad losem człowieka.
Księżycową pustką tchnął warsztat,
a on grał Vivaldiego i Brahmsa,
zaś klientom kiszki grały marsza
i płonęła w nich szewska pasja.
Życie jest słodkie, każdy wie,
jak lukrowany piernik,
więc do roboty pan się weź,
panie cukiernik.
Czyś pan jest wąż, czy święty mąż,
jak ten Kopernik,
to świata pan nie zmienił w ząb,
panie cukiernik.
Pana jest stać, taka go mać,
bez łobuzerii,
żeby na workach złota spać,
panie cukiernik.
Lecz wystarczał błękitny Picasso
albo wiersz Jasnorzewsko-Pawlikowski,
a już coś go chwytało za gardło
i we łzach własnych brodził po kostki.
Sztuka jako życia namiastka,
cukier puder w śnieżnej zamieci,
a tam gdzie żyje szczęśliwy ciastkarz,
tam i ludziom jest lepiej na świecie.
Życie jest słodkie, każdy wie,
jak lukrowany piernik,
więc do roboty pan się weź,
panie cukiernik.
Czyś pan jest wąż, czy święty mąż,
jak ten Kopernik,
to świata pan nie zmienił w ząb,
panie cukiernik.
Pana jest stać, taka go mać,
bez łobuzerii,
żeby na workach złota spać,
panie cukiernik.
Ha ha ha ha ha, panie cukiernik...
Panie cukiernik!