Gwałt Mam Na Imię Aleksander
Tekst piosenki
Ocierała łzy gdy o tym myślała
Jaki hałas ją otaczał gdy w tym miejscu stała
Dokładnie cztery lata (lata) temu
Dokładnie piątek pytała "Czemu?" (czemu)
Tamta sytuacja i ten przeklęty park
Jak koszmar zabrał jej spokoju skalp, lekcja gorzka
Było ich dwóch, ulepieni z innej gliny
To było ohydne i brudne jak zapach padliny
Nie było przyczyny psychozy, gdzie był punkt zapalny?
W domu cisza, agresji nie wyssali z mlekiem matki
Wymarzony wieczór na spacer, kończyła pracę właśnie
Właśnie poprawiała kaszkiet, chciała zapalić nim zaśnie
Nie wiedziała, że tu zgasnie jak ten pet
Który najpierw dawał smak, później skończył jako śmieć
Część brudnej ziemi, uśmiech anieli jej czuć
A blady księżyc dotykał czerwieni ust
A oczy jak wody północy czyste
Niosły nadzieję w sobie, taką esencję istnień
Blade policzki delikatnie róż przykrył
Krół by przywykł, ja chyba nigdy
Hybrydy niby pary dłoni całkiem małych
Należycie jak królowa cygary trzymały
Wolno puszczająć dym, nieogarnięta spostrzegła
Że ktoś depcze jej po piętach (Ej ty tam!)
Jeden jej małą dłoń złapał mocno, chciwie
Wymierzył policzek, płakała gorzko, bezsilnie
W modlitwie o policję widziała szansę
Nie pomogła władza, a Bóg już tym bardziej
Nie przybył Zorro, za to drugi zatkał usta dłonią
Nic nie pomogło, że gryzła mocno
Toczył się horror, toczył na wpół przytomną
Z podbitym okiem w stronę mroczną
gdzie nikt nie sięgnie ciekawskim wzrokiem
Pobocze jak wszędzie zarośnięte
Tam kradli wolność i kobiecy honor, tak bezkarnie jak za zasłoną
Pierwszy wbił się w nią jak tir w mamę z dzieckiem
Wtedy ta noc stała się czarniejsza niż węgiel
Zbędne słowa, zniknął świat dookoła
Jeśli widział to Bóg, to schował oczy w dłoniach
Seria westchnień, ciężkich, pełnych, przekleństw
Gęste powietrze, dzikie jak western
Nie chcieli kończyć, trwało to lata
I w ciągu tych lat minęła tylko godzina na zegarach
Godzina tortur tylko dla sportu (dla sportu?)
Czyn o krawędź bliski od mordu
Leżała długo po tym jak poszli, chciała zniknąć
Jej ból znany tylko dla jej duszy idiom
I nie wiem czy to straszna przykrość
Czy czyn, który całkiem kończy wszystko
Jaki hałas ją otaczał gdy w tym miejscu stała
Dokładnie cztery lata (lata) temu
Dokładnie piątek pytała "Czemu?" (czemu)
Tamta sytuacja i ten przeklęty park
Jak koszmar zabrał jej spokoju skalp, lekcja gorzka
Było ich dwóch, ulepieni z innej gliny
To było ohydne i brudne jak zapach padliny
Nie było przyczyny psychozy, gdzie był punkt zapalny?
W domu cisza, agresji nie wyssali z mlekiem matki
Wymarzony wieczór na spacer, kończyła pracę właśnie
Właśnie poprawiała kaszkiet, chciała zapalić nim zaśnie
Nie wiedziała, że tu zgasnie jak ten pet
Który najpierw dawał smak, później skończył jako śmieć
Część brudnej ziemi, uśmiech anieli jej czuć
A blady księżyc dotykał czerwieni ust
A oczy jak wody północy czyste
Niosły nadzieję w sobie, taką esencję istnień
Blade policzki delikatnie róż przykrył
Krół by przywykł, ja chyba nigdy
Hybrydy niby pary dłoni całkiem małych
Należycie jak królowa cygary trzymały
Wolno puszczająć dym, nieogarnięta spostrzegła
Że ktoś depcze jej po piętach (Ej ty tam!)
Jeden jej małą dłoń złapał mocno, chciwie
Wymierzył policzek, płakała gorzko, bezsilnie
W modlitwie o policję widziała szansę
Nie pomogła władza, a Bóg już tym bardziej
Nie przybył Zorro, za to drugi zatkał usta dłonią
Nic nie pomogło, że gryzła mocno
Toczył się horror, toczył na wpół przytomną
Z podbitym okiem w stronę mroczną
gdzie nikt nie sięgnie ciekawskim wzrokiem
Pobocze jak wszędzie zarośnięte
Tam kradli wolność i kobiecy honor, tak bezkarnie jak za zasłoną
Pierwszy wbił się w nią jak tir w mamę z dzieckiem
Wtedy ta noc stała się czarniejsza niż węgiel
Zbędne słowa, zniknął świat dookoła
Jeśli widział to Bóg, to schował oczy w dłoniach
Seria westchnień, ciężkich, pełnych, przekleństw
Gęste powietrze, dzikie jak western
Nie chcieli kończyć, trwało to lata
I w ciągu tych lat minęła tylko godzina na zegarach
Godzina tortur tylko dla sportu (dla sportu?)
Czyn o krawędź bliski od mordu
Leżała długo po tym jak poszli, chciała zniknąć
Jej ból znany tylko dla jej duszy idiom
I nie wiem czy to straszna przykrość
Czy czyn, który całkiem kończy wszystko
Najpopularniejsze piosenki Mam Na Imię Aleksander
- 11 Skąd on się wziął
- 12 Schiza
- 13 Przelatuję Nad Blokami
- 14 Pręgi
- 15 Outro/Odpowiedzialność
- 16 Nie powtarzaj mi
- 17 Nie myśl o mnie źle
- 18 Nie mam nic
- 19 Nic w zamian
- 20 Na światłach STOP