Na pochybel Projekt Nasłuch
Tekst piosenki
Jeśli ktoś Cię oszuka to weź go pie**ol
to sk***ysyn co zarabia dupą a nadrabia gębą,
czysta logika, zero albo jeden,
jeśli Ty walisz w ch*ja my walimy Ciebie
Ilu frajerów mocnych w gębię,
gdy ich mijasz traci grunt pod stopami,
ile ich mina ma wspólnego z ich wersami,
gdy są sami, zmienią punkt na ugodę,
połóż ch*j na nich, pluj na nich, tańcz na ich grobie,
Bo ilu było takich którzy kładli głowę,
najpierw skalali Twoje gniazdo, później srali w swoje,
A ilu było takich co skakali w ogień?
A kiedy odwracałeś głowę podstawiali nogę,
Od dawna obserwuję ludzi, patrzę w ich źrenice,
nawet nie wiesz że te kropki to całe Twoje życie,
Połącz je cienką linią, stworzysz obraz kłamcy,
Który umię coś nawinąć a nie umię trwać w tym
Na Twoją kosę gdzieś już czeka kamień, ściemniaj dalej,
będziesz klęczał na cierniach za ósme przykazanie,
Kiedy patrzysz mi w twarz i kłamiesz
to pamiętaj, że gówno wychodzi zawsze na wierzch
Jeśli ktoś Cię oszuka to weź go pie**ol
to sk***ysyn co zarabia dupą a nadrabia gębą,
czysta logika, zero albo jeden,
jeśli Ty walisz w ch*ja my walimy Ciebie
Jeśli ktoś Ci zaufa to weź tego nie spi**dol,
chyba że to memłok karmiony ch*jem łosia,
wyssał z mlekiem frajerstwo, wal gamonia po rogach,
Jelenie w terenie biegają samopas,
Jeśli to dobry chłopak, broń Cię panie Boże, chamie
raz przekręcisz człowieka, dla ludzi ku*wą pozostaniesz
mówisz do mnie bracie, prosto w oczy mi kłamiesz
przyjdziesz szczurką po paszę, pokarmowy łańcuch się zamknię
populiści, obiegówy, chorągiewki, konfidenci, porodówy,
popierdółki, z oszczanej komendy,
wszystkich ssał was pies, nie podam ręki,
nie pal frana że żyjesz według zasad, bo nie,
żyjesz jak parias - zabije Cię to co wpie**alasz,
wraca do nas karma, syn milicjanta ma garba,
więc uważaj z kim rozmawiasz, z kim tańczysz, z kim pijesz,
raz się źle przedstawisz całe życie ch*j Ci na imię
to sk***ysyn co zarabia dupą a nadrabia gębą,
czysta logika, zero albo jeden,
jeśli Ty walisz w ch*ja my walimy Ciebie
Ilu frajerów mocnych w gębię,
gdy ich mijasz traci grunt pod stopami,
ile ich mina ma wspólnego z ich wersami,
gdy są sami, zmienią punkt na ugodę,
połóż ch*j na nich, pluj na nich, tańcz na ich grobie,
Bo ilu było takich którzy kładli głowę,
najpierw skalali Twoje gniazdo, później srali w swoje,
A ilu było takich co skakali w ogień?
A kiedy odwracałeś głowę podstawiali nogę,
Od dawna obserwuję ludzi, patrzę w ich źrenice,
nawet nie wiesz że te kropki to całe Twoje życie,
Połącz je cienką linią, stworzysz obraz kłamcy,
Który umię coś nawinąć a nie umię trwać w tym
Na Twoją kosę gdzieś już czeka kamień, ściemniaj dalej,
będziesz klęczał na cierniach za ósme przykazanie,
Kiedy patrzysz mi w twarz i kłamiesz
to pamiętaj, że gówno wychodzi zawsze na wierzch
Jeśli ktoś Cię oszuka to weź go pie**ol
to sk***ysyn co zarabia dupą a nadrabia gębą,
czysta logika, zero albo jeden,
jeśli Ty walisz w ch*ja my walimy Ciebie
Jeśli ktoś Ci zaufa to weź tego nie spi**dol,
chyba że to memłok karmiony ch*jem łosia,
wyssał z mlekiem frajerstwo, wal gamonia po rogach,
Jelenie w terenie biegają samopas,
Jeśli to dobry chłopak, broń Cię panie Boże, chamie
raz przekręcisz człowieka, dla ludzi ku*wą pozostaniesz
mówisz do mnie bracie, prosto w oczy mi kłamiesz
przyjdziesz szczurką po paszę, pokarmowy łańcuch się zamknię
populiści, obiegówy, chorągiewki, konfidenci, porodówy,
popierdółki, z oszczanej komendy,
wszystkich ssał was pies, nie podam ręki,
nie pal frana że żyjesz według zasad, bo nie,
żyjesz jak parias - zabije Cię to co wpie**alasz,
wraca do nas karma, syn milicjanta ma garba,
więc uważaj z kim rozmawiasz, z kim tańczysz, z kim pijesz,
raz się źle przedstawisz całe życie ch*j Ci na imię