Na co mnie stać ft. Daga, Rover Czeski
Tekst piosenki
Chyba stać mnie na więcej niż innych,
Ale tak samo pewnie przecież myślą inni,
Za długo życie traktowałem jak piknik,
By moje marzenie mogło się szybko ziścić, he.
No ale może kiedyś..
Jak w końcu przestanę wysoko mierzyć,
Ale wtedy to nie byłbym sobą,
Może lepiej by było wszystko przeżyć na nowo.
Wiedzieć gdzie się potkniesz, niwelować błędy,
Jakbym to wiedział, proste - nie szedłbym tędy,
A chyba mi z tym dobrze, poczuć życie bez pomyłek,
Nigdy nie być w kropce, jakbym docenił chwilę.
Ulotną, która ucieka przez palce, tak wolno,
A złapać ją a wykonalne,
Zagwozdką jest jak ona leci,
Po stokroć będę wspominał ją przez wieki.
Refren.:
Na co mnie stać? To już oceni czas,
Każda chwila każe mi tu wciąż trwać,
Wykorzystać którąś z nadanych szans,
By w końcu ożywić ten wypłowiały ślad.
Czytam Iwaszkiewicza przy kubku z czekoladą,
Słyszę jak ciężar trudnych myśli runął z łoskotem na bok,
Nie chcę ich podnosić, życie samo złoży w całość,
To co pękło strzaskane hałasu falą.
Nie myślę jak jest i na co stać mnie,
Bo tylko kilkadziesiąt słów zwrotki pcha gdzieś #Żagle,
Świat jest głęboki, chodnik mokry jak gdzieś na dnie,
Czekam gdy Bóg znudzony tym filmem, zmieni taśmę.
A na razie o nic się nie martwię,
Rozrywam blankiet i żyję jak chcę,
Piję czekoladę, kołysany wiatrem pragnień,
Spalony życiem tak, że nawet nie chcę chwytać za ster.
Refren.:
Na co mnie stać? To już oceni czas,
Każda chwila każe mi tu wciąż trwać,
Wykorzystać, którąś z nadanych szans,
By w końcu ożywić ten wypłowiały ślad...
W głębi czuję, że rap to moja pasja,
Wiem również, że ciężko nim kieszenie zapchać,
Lecz umacniam się w przekonaniu,
Że wiara jest ważniejsza od setek rytuałów.
Gdzieś do kanału spuszczam całą wrogość,
Niż stadem baranów, wolę się zająć się sobą,
Bo mija ta młodość, już w sumie minęła,
Choć biby co noc to nadal ma domena.
Docieram z przekazem do niewielkiego gremium,
Ze skóry wyłażę z tym, co leży mi na sercu,
Żaden z mędrców, choć ze sporym bagażem,
Co umie zepsuć, wszystko na tacy podane.
Kiedyś się przejmowałem, dziś w sumie też,
Tyle, że teraz mimo obrażeń umiem biec,
Dumnie prę gdzieś, gdzie swój cel mam,
Choć życie chwilą często mnie przezwycięża.
Refren.:
Na co mnie stać? To już oceni czas,
Każda chwila każe mi tu wciąż trwać,
Wykorzystać, którąś z nadanych szans,
By w końcu ożywić ten wypłowiały ślad...
Ale tak samo pewnie przecież myślą inni,
Za długo życie traktowałem jak piknik,
By moje marzenie mogło się szybko ziścić, he.
No ale może kiedyś..
Jak w końcu przestanę wysoko mierzyć,
Ale wtedy to nie byłbym sobą,
Może lepiej by było wszystko przeżyć na nowo.
Wiedzieć gdzie się potkniesz, niwelować błędy,
Jakbym to wiedział, proste - nie szedłbym tędy,
A chyba mi z tym dobrze, poczuć życie bez pomyłek,
Nigdy nie być w kropce, jakbym docenił chwilę.
Ulotną, która ucieka przez palce, tak wolno,
A złapać ją a wykonalne,
Zagwozdką jest jak ona leci,
Po stokroć będę wspominał ją przez wieki.
Refren.:
Na co mnie stać? To już oceni czas,
Każda chwila każe mi tu wciąż trwać,
Wykorzystać którąś z nadanych szans,
By w końcu ożywić ten wypłowiały ślad.
Czytam Iwaszkiewicza przy kubku z czekoladą,
Słyszę jak ciężar trudnych myśli runął z łoskotem na bok,
Nie chcę ich podnosić, życie samo złoży w całość,
To co pękło strzaskane hałasu falą.
Nie myślę jak jest i na co stać mnie,
Bo tylko kilkadziesiąt słów zwrotki pcha gdzieś #Żagle,
Świat jest głęboki, chodnik mokry jak gdzieś na dnie,
Czekam gdy Bóg znudzony tym filmem, zmieni taśmę.
A na razie o nic się nie martwię,
Rozrywam blankiet i żyję jak chcę,
Piję czekoladę, kołysany wiatrem pragnień,
Spalony życiem tak, że nawet nie chcę chwytać za ster.
Refren.:
Na co mnie stać? To już oceni czas,
Każda chwila każe mi tu wciąż trwać,
Wykorzystać, którąś z nadanych szans,
By w końcu ożywić ten wypłowiały ślad...
W głębi czuję, że rap to moja pasja,
Wiem również, że ciężko nim kieszenie zapchać,
Lecz umacniam się w przekonaniu,
Że wiara jest ważniejsza od setek rytuałów.
Gdzieś do kanału spuszczam całą wrogość,
Niż stadem baranów, wolę się zająć się sobą,
Bo mija ta młodość, już w sumie minęła,
Choć biby co noc to nadal ma domena.
Docieram z przekazem do niewielkiego gremium,
Ze skóry wyłażę z tym, co leży mi na sercu,
Żaden z mędrców, choć ze sporym bagażem,
Co umie zepsuć, wszystko na tacy podane.
Kiedyś się przejmowałem, dziś w sumie też,
Tyle, że teraz mimo obrażeń umiem biec,
Dumnie prę gdzieś, gdzie swój cel mam,
Choć życie chwilą często mnie przezwycięża.
Refren.:
Na co mnie stać? To już oceni czas,
Każda chwila każe mi tu wciąż trwać,
Wykorzystać, którąś z nadanych szans,
By w końcu ożywić ten wypłowiały ślad...