To moja kolej Czeski
Tekst piosenki
Ja mam werwę i również ogromny animusz,
Oni regres, aż dziwne, że nie chodzą do tyłu,
Ilu tych typów? Weźcie stąd, kurwa, tych świrów ,
Nawet Wilku by z nimi przecież nie ubił dealu.
Weź to piłuj aż dojdziesz do własnego stylu,
Aż będziesz to składał z precyzją jak chirurg,
Minus dla tych co wyzywają mnie od dziwek, durnie,
Chyba dlatego, że jadę na pełnej kurwie.
Wiesz, że umiem i nie muszę się spinać,
Reszta chyba myśli, że jest w Peru, bo szuka Lima,
Nie muszę zarywać nocek, by dać te wersy,
Jak onaniście, wychodzi mi to od ręki.
To tworzy kolektyw do takiego stopnia,
Że te związki frazeologiczne nie mogą się rozpaść,
Głos mam po to, by wyrazić swoje zdanie
I nawet jak go stracę to ono pozostanie.
Refren: x2
Idę po swoje i nie zważam na innych,
To moja kolej, podpowiada mi instynkt,
To nie przeboje i nie wpadam na listy,
To nie koniec, lecz początek rozgrywki.
Ciągle bez korzyści, ale na zajawce,
Może lepiej się z tym męczyć, ale grać za stawkę?
Nie no, wyjebane w taką akcję,
Wolę być goły i wesoły, ale sczęśliwy naprawdę.
Nie narzekam na rap grę w ogóle,
A jak się skończy to po prostu jej podziękuję,
Tu jest Czeski by w końcu dać rap na kartkach,
Odbije się to szerszym echem niż fratria.
To propaganda, leszcze muszą zawracać,
Będą myśleć, że są oczytani, bo zgniatam jak prasa,
Jeszcze tego lata miałem puścić epkę,
Ale się spóźniłem, jak zawsze i wszędzie.
Obecnie mój rap jest jak gra Barcy, poznajesz?
Jak ktoś go przyjmie to podaje go dalej,
Masz żale? Chcesz ulgi? Nie, cioto,
Nie zobaczysz Rabatu nawet w Maroko.
Refren: x2
Idę po swoje i nie zważam na innych,
To moja kolej, podpowiada mi instynkt,
To nie przeboje i nie wpadam na listy,
To nie koniec, lecz początek rozgrywki.
Oni regres, aż dziwne, że nie chodzą do tyłu,
Ilu tych typów? Weźcie stąd, kurwa, tych świrów ,
Nawet Wilku by z nimi przecież nie ubił dealu.
Weź to piłuj aż dojdziesz do własnego stylu,
Aż będziesz to składał z precyzją jak chirurg,
Minus dla tych co wyzywają mnie od dziwek, durnie,
Chyba dlatego, że jadę na pełnej kurwie.
Wiesz, że umiem i nie muszę się spinać,
Reszta chyba myśli, że jest w Peru, bo szuka Lima,
Nie muszę zarywać nocek, by dać te wersy,
Jak onaniście, wychodzi mi to od ręki.
To tworzy kolektyw do takiego stopnia,
Że te związki frazeologiczne nie mogą się rozpaść,
Głos mam po to, by wyrazić swoje zdanie
I nawet jak go stracę to ono pozostanie.
Refren: x2
Idę po swoje i nie zważam na innych,
To moja kolej, podpowiada mi instynkt,
To nie przeboje i nie wpadam na listy,
To nie koniec, lecz początek rozgrywki.
Ciągle bez korzyści, ale na zajawce,
Może lepiej się z tym męczyć, ale grać za stawkę?
Nie no, wyjebane w taką akcję,
Wolę być goły i wesoły, ale sczęśliwy naprawdę.
Nie narzekam na rap grę w ogóle,
A jak się skończy to po prostu jej podziękuję,
Tu jest Czeski by w końcu dać rap na kartkach,
Odbije się to szerszym echem niż fratria.
To propaganda, leszcze muszą zawracać,
Będą myśleć, że są oczytani, bo zgniatam jak prasa,
Jeszcze tego lata miałem puścić epkę,
Ale się spóźniłem, jak zawsze i wszędzie.
Obecnie mój rap jest jak gra Barcy, poznajesz?
Jak ktoś go przyjmie to podaje go dalej,
Masz żale? Chcesz ulgi? Nie, cioto,
Nie zobaczysz Rabatu nawet w Maroko.
Refren: x2
Idę po swoje i nie zważam na innych,
To moja kolej, podpowiada mi instynkt,
To nie przeboje i nie wpadam na listy,
To nie koniec, lecz początek rozgrywki.