Powrót sentymentalnej Panny S. Jacek Kaczmarski
Tekst piosenki i chwyty na gitarę
-
11 ulubionych
Gdy powróciła znów na scenę,
Z początku nie chciał nikt w to wierzyć,
Widownia była przecież pusta,
Nie licząc stróży i żołnierzy,
Ale rozniosło się po mieście,
Że znowu jest, że zagra ponoć,
Więc się zaczęli schodzić gapie,
choć bilet mógł kosztować słono.
Przyszliśmy my – jej wielbiciele,
Już przerzedzeni, postarzali
I po raz pierwszy znów po latach
Niektórzy z nas się spotykali;
A ona była trochę inna,
Choć przecież kostium był ten sam
I takim wzrokiem – jak my jej –
Zaczęła się przyglądać nam.
Dopiero kiedy się ruszyli
Ci z biletami darmowymi,
Żeby znów ściągnąć ją ze sceny
I żeby poszła razem z nimi –
Poderwaliśmy się w obronie,
Choć nie mówiła ani słowa
I zażądaliśmy spektaklu,
I grać zaczęła go od nowa.
Nie było w nim już tej radości
I zaszły w nim widoczne zmiany –
Pojęliśmy, że nowy dramat
Dopiero będzie napisany,
Ale i tak się stało jasne
Jak jej nam bardzo było brak,
Gdy ją zagłuszać jęli wrzaskiem
Ci, którym było to nie w smak.
Niespodziewanie nam pomogli
Jej nowi wielbiciele młodzi
Wielbiący ją, jak starą gwiazdę,
Co zamiast spadać – nagle wschodzi.
I na ramionach ją ponieśli
Z tą siłą, której nam nie stało,
A ona miała twarz poważną,
W której coś jakby odmłodniało.
Wróciły pieśni – lecz bez złudzeń
I tylko trochę chyba żal nam,
Że panna S., choć znowu z nami,
Już nie jest tak sentymentalna.
A może lepiej to i dla niej
I dla tych, których z sobą ma –
Sentymentalnie stwierdza z dala
Pokorny sługa jej – J.K.
a
E7
Z początku nie chciał nikt w to wierzyć,
E7
a
Widownia była przecież pusta,
a
E7
Nie licząc stróży i żołnierzy,
E7
a
Ale rozniosło się po mieście,
A7
d
Że znowu jest, że zagra ponoć,
d
a
Więc się zaczęli schodzić gapie,
a
E7
choć bilet mógł kosztować słono.
E7
a
Przyszliśmy my – jej wielbiciele,
A7
d
Już przerzedzeni, postarzali
d
a
I po raz pierwszy znów po latach
a
E7
Niektórzy z nas się spotykali;
E7
a
A ona była trochę inna,
A7
d
Choć przecież kostium był ten sam
d
a
I takim wzrokiem – jak my jej –
a
E7
Zaczęła się przyglądać nam.
E7
a
Dopiero kiedy się ruszyli
Ci z biletami darmowymi,
Żeby znów ściągnąć ją ze sceny
I żeby poszła razem z nimi –
Poderwaliśmy się w obronie,
Choć nie mówiła ani słowa
I zażądaliśmy spektaklu,
I grać zaczęła go od nowa.
Nie było w nim już tej radości
I zaszły w nim widoczne zmiany –
Pojęliśmy, że nowy dramat
Dopiero będzie napisany,
Ale i tak się stało jasne
Jak jej nam bardzo było brak,
Gdy ją zagłuszać jęli wrzaskiem
Ci, którym było to nie w smak.
Niespodziewanie nam pomogli
Jej nowi wielbiciele młodzi
Wielbiący ją, jak starą gwiazdę,
Co zamiast spadać – nagle wschodzi.
I na ramionach ją ponieśli
Z tą siłą, której nam nie stało,
A ona miała twarz poważną,
W której coś jakby odmłodniało.
Wróciły pieśni – lecz bez złudzeń
I tylko trochę chyba żal nam,
Że panna S., choć znowu z nami,
Już nie jest tak sentymentalna.
A może lepiej to i dla niej
I dla tych, których z sobą ma –
Sentymentalnie stwierdza z dala
Pokorny sługa jej – J.K.
Najpopularniejsze piosenki Jacek Kaczmarski
- 11 Opowieść pewnego emigranta
- 12 Jałta
- 13 Źródło
- 14 Bajka o Głupim Jasiu
- 15 Obława III
- 16 Arka Noego
- 17 1788
- 18 Kara Barabasza
- 19 Rejtan, czyli raport ambasadora
- 20 Limeryki o narodach