0
0

Rechot Słowackiego Jacek Kaczmarski

Tekst piosenki i chwyty na gitarę

  • Chwyty na gitarę Winnetou
    7 ulubionych
Za rządów kniazia Jura Heretyka             e H7 e
(Którego lud zwał także - Uśmiechniętym),   a e H7 e
W czasach, gdy życia pęd oddech zatykał,    e H7 e
A powóz dziejów dziwne brał zakręty,        a Fis H7
Gdy się z herezją borykał Watykan,          e H7 e
Choć ekumenizm głosił Ojciec Święty -       a e H7 e
Ja już nie żyłem od półtora wieku,          a e
Lecz - nie do końca - krytykom na przekór.  C a H7 e

Kraj wyszedł właśnie z dżumy i powodzi,
Polak więc słaby jeszcze był i mokry.
Kniaź - ewangelik katolików godził
I zadżumionych usiłował odkryć,
Żeby w narodzie mór się nie odrodził,
Bowiem z zarazy korzystały łotry
I, jak się w dziejach przydarzyło nieraz,
Rozkwitał chory, a zdrowy umierał.

Wie, kto ratował kiedy tonącego,            C G
Że ratowany - ratownika dławi               a Fis H7
I, kogo przed tym w porę nie ostrzegą       C G
Ten i sam tonąc - topielca nie zbawi;       a Fis H7
Najprostszy morał pragnę wysnuć z tego:     C G
Trudniej człowieka niż państwo naprawić,    a H7 e
Więc, zgryźć nie mogąc twardego orzecha,    a e
Kto tonął - tonął, a kniaź się uśmiechał.   C a H7 e

A tam, gdzie sucho - wielkie trwały prace:
Puchły od płodów obfitości spichrze,
Kute w krysztale podniebne pałace
Blask słońcu kradły w złotonośnym wichrze;
Lecz nie zamieszkał w nich, kto nie miał za co
I gniew ogarniał go na widok tychże,
Więc rzucał warsztat, zaniedbywał rolę
I z rozrzewnieniem wspominał niewolę.

Wielu ubogich duchem i maluczkich
Dotąd nieznane olśniły błyskotki:
Sztuką - kuglarskie były dla nich sztuczki,
Pięknem - konterfekt półgołej kokotki,
Nauką - całkiem kosztowne nauczki,
A wiedzą - wróżby, bajeczki i plotki.
Ci zapomnieli marząc o kokosach,
Że ich królestwo - dopiero w niebiosach.

Chciwy odmiany po wioskach i miastach
Człek brał się za to, co najlepiej umiał;
Groszem publicznym pan starosta szastał
(To dla plebana, to dla pana kuma),
Wyżej katedry rychło bank wyrastał
Czyniąc tym zamęt w nieprędkich rozumach,
Gdy mszę niedzielną zamawiał w kościele
Spasiony krzywdą wiernych Złoty Cielec.

Pysznił się szatan swoim widowiskiem:
Karczemna burda - politycznym sporem,
Wolność - przekleństwem, czystość - pośmiewiskiem,
Rubaszny czerep - cnót patrioty wzorem,
Własna głupota - niecnym obcych spiskiem,
Rozsądek - zdradą, a zdrada honorem.
Kto sprawiedliwy w tym dymiącym kotle -
Widać nauczył się latać na miotle.

Więc z lotu miotły dostrzeże przez chwilę
Kosmiczny zamiar wichrowej spirali:
Owszem, tam w dole pogorzelisk tyle!
Co zapłonęło - musi się wypalić.
Zostaną w węglu łapy krokodyle,
A to, co człowiek wzniósł - to człowiek zwali;
Ten ślad jaszczurzy znaczy jego dzieje:
Pełznie, więc dąży - dąży więc istnieje.

Ba! Nawet wampir od polskiej krwi tłusty
Siedząc w pałacu carów namiestnika,
Niebieskooki, młody, złotousty
Łabędzich szyi dziewic nie dotyka,
Przestrzega postu, chodzi na odpusty,
I wojny z czosnkiem i krzyżem unika.
Patrząc na niego przysiągłbyś łaskawco,
Że się z krwiopijcy niemal stał krwiodawcą!

Sny o wielkości srebrne są a kruche;
Polak dla siebie bywa niebezpieczny.
I cóż, że wyśni odrodzenie Duchem,
Kiedy ten duch w nim - zgoła średniowieczny.
Niechaj więc łyka oślizgłą ropuchę,
Zwłaszcza, że w gębie nader wciąż waleczny,
A skoro życie jest snem - niech się we śnie
Spełni jak zechce... - nie budząc przedwcześnie!


Oceń to opracowanie
Ocena czytelników: Słaby 1 głos
anonim