Dziewczyna jest niebezpieczeństwem Jerzy Połomski
Tekst piosenki
Z niebezpieczeństwem spotykamy się raz po raz
Ryzykujemy sobą mocno i co krok
Niebezpieczeństwu w twarz patrzymy w końcu nie od wczoraj
Narażamy się jak długi rok
Niebezpieczeństwo oczy ma koloru nieba
Albo na przykład parę niesłychanych nóg
To jest naprawdę niebezpieczne, ale jeśli trzeba
Każdy z nas by ryzykować mógł
Ech, jeszcze raz i jeszcze raz
Korzystaj z groźby, póki czas
I jeszcze raz, i jeszcze dwa
Która groźniejsza - ta czy ta?
Z niebezpieczeństwem, jak to łatwo zauważyć
Z niebezpieczeństwem, proszę panów, to jest tak
Przestaje być niebezpieczeństwem, gdy się już przydarzy
Gdy się z zagrożenia zmieni w fakt
Tak bywa z dzbanem, który póty wodę nosi
Aż wreszcie urwie mu się to któregoś dnia
Tak tobie też już po tym długo, długo nic nie grozi
I najwyżej westchniesz sobie: "Ba..."
Ech, jeszcze raz i jeszcze raz
Skorzystać z groźby, póki czas
I dalej, aż brak w piersiach tchu
Gdzie niebezpieczniej - tu czy tu?
Tak bywa z dzbanem, który póty wodę nosi
Aż wreszcie urwie mu się to któregoś dnia
Tak nam po ślubie też już długo, długo nic nie grozi
Tyle że westchniemy sobie: "Ba..."
Ech, był to czas, gdy każdy z nas
Tak się narażał raz po raz
Dziś spokój, fakt, lecz czemu tak
Nam niebezpieczeństw ciągle brak?
Nam niebezpieczeństw ciągle brak (x2)
Ryzykujemy sobą mocno i co krok
Niebezpieczeństwu w twarz patrzymy w końcu nie od wczoraj
Narażamy się jak długi rok
Niebezpieczeństwo oczy ma koloru nieba
Albo na przykład parę niesłychanych nóg
To jest naprawdę niebezpieczne, ale jeśli trzeba
Każdy z nas by ryzykować mógł
Ech, jeszcze raz i jeszcze raz
Korzystaj z groźby, póki czas
I jeszcze raz, i jeszcze dwa
Która groźniejsza - ta czy ta?
Z niebezpieczeństwem, jak to łatwo zauważyć
Z niebezpieczeństwem, proszę panów, to jest tak
Przestaje być niebezpieczeństwem, gdy się już przydarzy
Gdy się z zagrożenia zmieni w fakt
Tak bywa z dzbanem, który póty wodę nosi
Aż wreszcie urwie mu się to któregoś dnia
Tak tobie też już po tym długo, długo nic nie grozi
I najwyżej westchniesz sobie: "Ba..."
Ech, jeszcze raz i jeszcze raz
Skorzystać z groźby, póki czas
I dalej, aż brak w piersiach tchu
Gdzie niebezpieczniej - tu czy tu?
Tak bywa z dzbanem, który póty wodę nosi
Aż wreszcie urwie mu się to któregoś dnia
Tak nam po ślubie też już długo, długo nic nie grozi
Tyle że westchniemy sobie: "Ba..."
Ech, był to czas, gdy każdy z nas
Tak się narażał raz po raz
Dziś spokój, fakt, lecz czemu tak
Nam niebezpieczeństw ciągle brak?
Nam niebezpieczeństw ciągle brak (x2)