Bal wszystkich ściętych Trzeci oddech kaczuchy
Tekst piosenki
Supermarket jest jak film taniej klasy
Facet się pałęta w nim w nieciekawym tle.
Człowiek swoja pensję wziął, potem zaczął pić
I z zakupów wyszło dno. Zero czyli nic.
Wszyscy święci kasują w sklepie
Pensje lecą pod nóż
A ja włóczę się po markecie
Pustą kieszeń mam już.
W sklepie dzisiaj wszyscy, wszyscy święci mają bal.
Wciąż kupować to mój bzik
Szaleć jeden dzień
Wydać szmalu cały plik
Ale nie da się.
Choć pustego konta smak
Aż do bólu znam,
Kiedy do pierwszego brak
Chyba winny Krzak.
Wszyscy święci kasują w sklepie
Pensje lecą pod nóż
A ja włóczę się po markecie
Pustą kieszeń mam już.
Ledwo dyszy już mój bankomat
Jak wbijany na pal.
Skasowali mnie za zakupy,
Aż mi siebie jest żal.
W sklepie dzisiaj wszyscy, wszyscy święci mają bal.
Hej! Choć z mej kieszeni pustka wyziera,
Jutro startuję w miliarderach.
I może wygram ćwiartkę na głowę,
To moje koło ratunkowe.
No bo z Polaka to harda sztuka,
Jego Urbański nie oszuka!
Szybko zadzwoni do swego szwagra,
I ten mu powie: co to "Wiagra".
b
Facet się pałęta w nim w nieciekawym tle.
Człowiek swoja pensję wziął, potem zaczął pić
I z zakupów wyszło dno. Zero czyli nic.
Wszyscy święci kasują w sklepie
Pensje lecą pod nóż
A ja włóczę się po markecie
Pustą kieszeń mam już.
W sklepie dzisiaj wszyscy, wszyscy święci mają bal.
Wciąż kupować to mój bzik
Szaleć jeden dzień
Wydać szmalu cały plik
Ale nie da się.
Choć pustego konta smak
Aż do bólu znam,
Kiedy do pierwszego brak
Chyba winny Krzak.
Wszyscy święci kasują w sklepie
Pensje lecą pod nóż
A ja włóczę się po markecie
Pustą kieszeń mam już.
Ledwo dyszy już mój bankomat
Jak wbijany na pal.
Skasowali mnie za zakupy,
Aż mi siebie jest żal.
W sklepie dzisiaj wszyscy, wszyscy święci mają bal.
Hej! Choć z mej kieszeni pustka wyziera,
Jutro startuję w miliarderach.
I może wygram ćwiartkę na głowę,
To moje koło ratunkowe.
No bo z Polaka to harda sztuka,
Jego Urbański nie oszuka!
Szybko zadzwoni do swego szwagra,
I ten mu powie: co to "Wiagra".