Ścięty, ścięty nad ściętymi Trzeci oddech kaczuchy
Tekst piosenki
Czy życie: to jest złota przędza tkana
Przez trabkę, bicz saksofonu i kobietę
W podkasanej sukience siedzącej na ręce?
Wplecioną jak dżungla winorośli w butelkę
Wytrawnego wina zmieszanego z nocą?
Czy może w kaskadach gitary gdy biją zegary?
Czy robak gdy pełznie przez życie bitewne
Gdy druty kolczaste jak żądła os ostre,
Myśli o szczęściu w robaczym nieszczęściu?
A ten , który katu podkłada swą głowę,
Gdy z mocy wyroku Boga ma być świętym.
Czy w myślach jak aktor powtarza swą rolę:
"Ścięty nad ściętymi, ścięty?"
Tak sącząc z podkładów boskiej świadomości
Ów napój nagrany na taśmach swej duszy,
Pytałem o życie, o wodzie i chlebie.
W kaftanie jestestwa, zamknięty w osobie
Diabła lecz i błazna, który sobie każe,
By otworzyć palce po wygranej walce.
I pozwolić sobie na ostatnią sztuczkę,
Po której wysoko, w górach Ameryki,
Tyś ostatni Inka naiwna dziewczynka.
Przez trabkę, bicz saksofonu i kobietę
W podkasanej sukience siedzącej na ręce?
Wplecioną jak dżungla winorośli w butelkę
Wytrawnego wina zmieszanego z nocą?
Czy może w kaskadach gitary gdy biją zegary?
Czy robak gdy pełznie przez życie bitewne
Gdy druty kolczaste jak żądła os ostre,
Myśli o szczęściu w robaczym nieszczęściu?
A ten , który katu podkłada swą głowę,
Gdy z mocy wyroku Boga ma być świętym.
Czy w myślach jak aktor powtarza swą rolę:
"Ścięty nad ściętymi, ścięty?"
Tak sącząc z podkładów boskiej świadomości
Ów napój nagrany na taśmach swej duszy,
Pytałem o życie, o wodzie i chlebie.
W kaftanie jestestwa, zamknięty w osobie
Diabła lecz i błazna, który sobie każe,
By otworzyć palce po wygranej walce.
I pozwolić sobie na ostatnią sztuczkę,
Po której wysoko, w górach Ameryki,
Tyś ostatni Inka naiwna dziewczynka.