Ja w swym domu Trzeci oddech kaczuchy
Tekst piosenki
Deszcz za oknem dzielnie moknie,
Raniąc swoje miękkie krople,
Wali głową w łąkę.
Ja z kotami w moim oknie,
Z sercem na temblaku piszę
By słodzić rozłąkę.
Ja w tym domu po kryjomu
Zapisuję w pamiętniku
Ulotne banały.
I nie zdradzam ich nikomu,
By ludzkości na tym świecie
W sumieniach nie grały.
Taki stan, mówię wam,
Nam załatwił pewien Pan.
Jak się zwie, każdy z was
Dobrze wie.
Taki stan, mówię wam,
Ciągle trwa, ram, bam, bam.
A muzyczka puka
Wciąż do bram.
Ja w swym domu, ty daleko,
Młodopolsko w polskich górach
Malujesz obrazy.
Płyną listy wartką rzeką,
Przemoczone uczuciami,
Kobiece bajazy.
Pan listonosz grzęźnie w błocie,
Mimo to do chałup wchodzi,
Fruwając jak Anioł.
Szczęście z diabłem śpi przy płocie.
Baba z krzyżem po wsi chodzi
I dwie złości za nią.
Dziś przyjechał sklep obwoźny
Z gorącymi marzeniami.
Przywiózł bochny chleba.
I choć ranek bardzo mroźny
Ludziom się zrobiło ciepło
Bo grzało od nieba.
Już nie panna , pani Zima,
Wyszła za mąż późno w grudniu
Za siwego mroza.
A mnie miłość się nie ima,
Stare listy z kopertami
Zjadła wiejska koza.
Raniąc swoje miękkie krople,
Wali głową w łąkę.
Ja z kotami w moim oknie,
Z sercem na temblaku piszę
By słodzić rozłąkę.
Ja w tym domu po kryjomu
Zapisuję w pamiętniku
Ulotne banały.
I nie zdradzam ich nikomu,
By ludzkości na tym świecie
W sumieniach nie grały.
Taki stan, mówię wam,
Nam załatwił pewien Pan.
Jak się zwie, każdy z was
Dobrze wie.
Taki stan, mówię wam,
Ciągle trwa, ram, bam, bam.
A muzyczka puka
Wciąż do bram.
Ja w swym domu, ty daleko,
Młodopolsko w polskich górach
Malujesz obrazy.
Płyną listy wartką rzeką,
Przemoczone uczuciami,
Kobiece bajazy.
Pan listonosz grzęźnie w błocie,
Mimo to do chałup wchodzi,
Fruwając jak Anioł.
Szczęście z diabłem śpi przy płocie.
Baba z krzyżem po wsi chodzi
I dwie złości za nią.
Dziś przyjechał sklep obwoźny
Z gorącymi marzeniami.
Przywiózł bochny chleba.
I choć ranek bardzo mroźny
Ludziom się zrobiło ciepło
Bo grzało od nieba.
Już nie panna , pani Zima,
Wyszła za mąż późno w grudniu
Za siwego mroza.
A mnie miłość się nie ima,
Stare listy z kopertami
Zjadła wiejska koza.